Uprzedzam, że rozdział jest nie poprawiony, pewnie bd błędy( interpunkcja u mnie leży i kwiczy), ale gdy tylko moja "beta" posprząta po mnie, wstawię poprawiony ( wtedy pojawi się adnotacja o "edycji").
Ten rozdział dedykuje moim dzisiejszym wagarom, gdyby nie one rozdział wyszedłby o wiele wiele później.
Miłego czytania ;)
Edit : 15.09. godzina 19;23
Edit : 15.09. godzina 19;23
Rozdział 14
Hermiona tej nocy ani na chwile nie zmrużyła oka. Owszem próbowała, ale natłok wrażeń i Erick budzący się co chwile całkowicie przerażony i spocony, uniemożliwiły jej tak potrzebną czynność. W przerwach gdy uspokajała syna rozmyślała nad tym co będzie dalej. Wszystko powili zaczynało się układać, Susan niebawem miała zostać wyleczona, spełniła pragnienie Wiktora, a jej napady bólu w nodze u stały. Miała tak wiele powodów by spokojnie spać, ale nie mogła. Jedna myśl ciągle zaprzątała jej umysł. Owa myśl wiązała się z pewnym wysokim, czarnookim i czarnowłosym urlopowanym nauczycielem Eliksirów. Nieustannie nachodziły ją setki pytań dotyczące uczuć z jakimi musiała walczyć, a one wszystkie wiązały się właśnie z nim. Najgorsza jednak dla Hermiony była świadomość, że nie po raz pierwszy zakochała się w tym mężczyźnie. Wtedy jednak było o wiele łatwiej, miała wsparcie Alice i co ważniejsze Ginny. Teraz nie mogła zwrócić się do żadnej z nich ze względu na dwa niezwykle ważne powody. Po pierwsze była świeżo upieczoną mężatką, a po drugie jej najlepsza przyjaciółka( Ginny) nie żyła.
Po jej policzku spłynęła, zabłąkana łza. Śmierć Ginny była powodem, dla którego jej relacje z Ronem bezpowrotnie się zepsuły. Nienawidziła wspominać tego wydarzenia, ale czuła w sercu, że musi je rozpamiętywać, by nigdy nie zapomnieć o przyjaciółce.
- Mamusiu nie płacz, obronie cię. - usłyszała cichy szept.
- Już nie płacze. - odpowiedział przecierając oczy rogiem pościeli, następnie uśmiechnęła się do synka i pocałowała go w czoło.
- Czy dzisiaj idziemy do szkoły?
- A chcesz?
- Nie bo Susan jest chora i tata ... znaczy Wiktor, też.
- No w drodze wyjątku odpuścimy sobie ten tydzień, ale gdy tylko wyleczą Susan, wracasz do szkoły i nie ma żadnych wymówek. Ostatnio za dużo opuszczasz lekcji, a nie chcemy, żebyś powtarzał klasę.
- Nie chce, bo nie będę w szkole z Erazmą.
- No widzisz.
- Mamo, widzisz jaka ładna pogoda? Idealna do qudditcha.
- Myślisz ? - Za oknem słońce dopiero co budziło się ze snu, delikatnie przebijając się przez horyzont. Kobieta przeciągnęła się ostentacyjnie i nałożyła na siebie porannik. - Zmykaj na dół, tam dzisiaj zjemy.
- Mogę włączyć telewizor? - brązowe oczy, tak podobne do ojca dziecka, wpatrywały się w Hermione, błagając o pozwolenie.
- Najpierw zjedz.
- Mamooo...
- Synuuu....
- No ale mamooo....
- No ale synuuu....
- Dlaczego nie mogę ? Erazma ogląda zawsze rano Disney Chanel. - chłopiec zmarszczył słodko nosek, a brwi złączył w jedną ciągłą linie.
- I co chcesz tam oglądać ?
- Bajki.
- Bajki ? A nie jesteś za duży na bajki ? - przekomarzała się z synem.
- Nie prawda. Wuja Severus też ogląda, ale takie dla dorosłych, gdzie leci krew.
- I wuja Ci to powiedział ? - Erick skinął potwierdzająco głową. - Jakoś sobie nie wyobrażam, żeby wuja oglądał kreskówki.
- Ale naprawdę!
- No dobrze, włącz już ten telewizor, ale nie wolno kłamać.
- Mamo ja nie kłamie, to jest prawda. Sama się go zapytaj.
Kobieta dziękowała wszystkim dobrym duchom za to, że Erick tak dobrze dogadywał się z Erazmą i Draco. W ten oto sposób, mogła zostawiać malca pod dobrą i czujną opieką ojca chrzestnego, ale pomimo to rozstania były trudne, nawet jeśli trwały tylko pół godziny. Zawsze gdy Draco zamykał za nią złotą bramę od swojej rezydencji, miała paskudne uczucie, że jest straszną matką, która nie potrafi połączyć obowiązków z wychowaniem.
Gdy w końcu znalazła się przed szpitalem, zdziwiła się zerkając na godzinę. Korki w mieście były potworne, ale nigdy nie spędziła tyle czasu na tak krótkim odcinku drogi. Przeszła pierwsze piętra, po drodze zaczepił ją lekarz Wiktora, powiadomił ją, że dawka leków, którą do tej pory dostawał, przestała wystarczać. Przybita weszła do sali, jednak nie od razu zauważyła, że nie jest w niej sama. Skupiła całą uwagę na postaci leżącej bez życia na łożu, zaczęła cicho łkać. Wtedy z cienia pokoju wyłonił się mężczyzna, położył na ramieniu kobiety rękę, a ta krzyknęła z przerażenia.
- CO TY WYPRAWIASZ ?!
Agron przeczesał włosy palcami, patrząc ze skruchą na roztrzęsioną Hermione.
- On udaje, nie martw się.
- Czemu miałby udawać. Nie znasz go! -załkała , otulając się szczelnie swetrem.
- Znam go. Spotykałem się z nim od samego początku waszego związku. - zaczął, a ton jego głosu był nieprzyjemnie niski i złowrogi. Odchrząknął i zaczął ponownie, tym razem jednak przesłodzonym głosem, zmiana ta zaniepokoiła kobietę. - Nie ukrywam dotknęło mnie to, chciałem się zemścić, ale z czasem przeszło mi to. Moim celem była opieka nad Erickiem i Susan, dlatego zmieniłem się. Zacząłem nawet czytać o wychowywaniu.. ba! nawet zapisałem się na kurs. Wtedy do mnie dotarło, że możesz zabronić mi widywania się z nimi...
- Agron, co to ma wspólnego z Wiktorem..? - przerwała mu.
- Właśnie dochodziłem do sedna. Wiktor był znajomym mego wuja, poznał mnie z nim. Zawarliśmy układ. Miał porwać dzieciaki na jakiś czas...
- Nie prawda! NIE KŁAM ! - krzyknęła, a łzy w jej oczach zalśniły w świetle świetlówek.
- ... w zamian za Ciebie i pieniądze.
- CO ?! Jak... jak mogliście rozporządzać mną i dziećmi ?!
- Powiedziałem mu wczoraj, że ja już tak nie mogę, że kocham dzieci, ale i też Ciebie.
- ZAMKNIJ SIĘ ! NIENAWIDZĘ CIĘ ! NISZCZYSZ MOJE ŻYCIE. ZMIENIASZ JE W PIEKŁO ! - czuła jak morze łez, wypływa z jej oczu i ginie w zagłębieniu dekoltu. Pierwszy raz w życiu spojrzała nienawistnie na postać w łóżku, a potem na Agrona. Był jej boginem, wszystkim co kojarzyło jej się ze strachem i złem, a jednocześnie z najpiękniejszymi chwilami w życiu.
Czuła jak magia przepływa przez jej ciało by ulecieć z niego i trafić wprost na mężczyznę stojącego jej na drodze. Odrzuciło go do tyłu, tak że trafił w urządzenie podtrzymujące Wiktora przy życiu, ale Hermiona nie zauważyła tego. Zaślepiona nienawiścią, złością i co ważniejsze smutkiem, wybiegła z pokoju łkając cicho. Nie miała pojęcia gdzie biegnie, nogi same niosły ją przed siebie. Włosy wchodziły jej do oczu, pomimo tego, iż były zdecydowane bardziej posłuszne, niż w czasach szkolnych. Gdy tak biegła przed siebie a mijający ją ludzie patrzyli na nią jak na wariatkę, wpadła w coś, a raczej w kogoś.
Owy człowiek powstrzymał ją przed upadkiem. Jego ręka powędrowała do twarz kobiety i odgarnęła jej zabłąkane włosy.
- Cii... - zareagował na widok łez, które mimo szczerych chęci Hermiony, nadal spływały z jej oczu. Kobieta bez pardonu wtuliła się w jego ciało, pozwalając sobie na chwilę słabości. Gdy już trochę uspokoiła emocje, poczuła intensywny zapach Severusa. Wsłuchiwała się w bicie jego serca, jakby była to jedna z najpiękniejszych melodii. - Chcesz porozmawiać ? - przerwał ciszę.
- Nie teraz.- mruknęła, odsunęła się od niego delikatnie, ale na tyle, aby jego ramiona nad oplatały jej talie. Podniosła swoje orzechowe oczy i pozwoliła sobie zatopić się w głębokim spojrzeniu właściciela czarnych węgli. Jakiś dziwny dreszcz przeszedł przez jej ciało, kiedy poczuła rękę Severusa na swoim policzku. Było to swojego rodzaju intymne doznanie, aż przymknęła oczy, chciała żeby trwało. O mało co nie pisnęła, gdy pieszczota ustała.
Wtedy to poczuła, pierwszy raz miała wrażenie, że unosi się ponad ziemią. Ciepłe, twarde usta Severusa, przykryły jej, spierzchnięte i miękkie. Pragnęła więcej, otworzyła szerzej swoje i naparła językiem na wargi mężczyzny, wpuścił ją niemalże od razu. Ten pocałunek doskonale odwzorowywał ognisty temperament czarnookiego, chciał zdominować język Hermiony, podporządkować go sobie. Ta jednak nie poddała się, delikatny uśmiech wpłynął na jej usta, gdy rozpoczęła walkę z upartym Mistrzem Eliksirów. Delikatnie przygryzła czerwone usta Snape, aby go rozproszyć. Nawet nie zauważyła kiedy jej ręce zaczęły błądzić po koszuli mężczyzny, odpinając srebrne guziki.
- Nie zapędzaj się. - powiedział lekko zachrypniętym od podniecenia głosem. Czarne oczy przyglądały jej się uważnie, emanowały radością, która przy dłuższych oględzinach groziła ślepotą.
- Przepraszam. - wydukała z czerwienią na zazwyczaj brzoskwiniowych licach. Mężczyzna starał się za wszelką cenę, zapamiętać ten widok do końca życia.
- Czyżbyś żałowała? - wyszeptał zmysłowo, tuż przy jej uchu, bawiąc się jej zabłąkanym kosmykiem włosów.
- Tak... Nie... Nie wiem.
Snape uśmiechnął się w myślach na widok jej bezradnej miny, coś kazało mu ją przytulić. Kierując się instynktem objął kobietę i musnął jej czoło, mówiąc :
- Jak chcesz to możemy o tym zapomnieć.
CZYTAM =KOMENTUJE
Po jej policzku spłynęła, zabłąkana łza. Śmierć Ginny była powodem, dla którego jej relacje z Ronem bezpowrotnie się zepsuły. Nienawidziła wspominać tego wydarzenia, ale czuła w sercu, że musi je rozpamiętywać, by nigdy nie zapomnieć o przyjaciółce.
- Mamusiu nie płacz, obronie cię. - usłyszała cichy szept.
- Już nie płacze. - odpowiedział przecierając oczy rogiem pościeli, następnie uśmiechnęła się do synka i pocałowała go w czoło.
- Czy dzisiaj idziemy do szkoły?
- A chcesz?
- Nie bo Susan jest chora i tata ... znaczy Wiktor, też.
- No w drodze wyjątku odpuścimy sobie ten tydzień, ale gdy tylko wyleczą Susan, wracasz do szkoły i nie ma żadnych wymówek. Ostatnio za dużo opuszczasz lekcji, a nie chcemy, żebyś powtarzał klasę.
- Nie chce, bo nie będę w szkole z Erazmą.
- No widzisz.
- Mamo, widzisz jaka ładna pogoda? Idealna do qudditcha.
- Myślisz ? - Za oknem słońce dopiero co budziło się ze snu, delikatnie przebijając się przez horyzont. Kobieta przeciągnęła się ostentacyjnie i nałożyła na siebie porannik. - Zmykaj na dół, tam dzisiaj zjemy.
- Mogę włączyć telewizor? - brązowe oczy, tak podobne do ojca dziecka, wpatrywały się w Hermione, błagając o pozwolenie.
- Najpierw zjedz.
- Mamooo...
- Synuuu....
- No ale mamooo....
- No ale synuuu....
- Dlaczego nie mogę ? Erazma ogląda zawsze rano Disney Chanel. - chłopiec zmarszczył słodko nosek, a brwi złączył w jedną ciągłą linie.
- I co chcesz tam oglądać ?
- Bajki.
- Bajki ? A nie jesteś za duży na bajki ? - przekomarzała się z synem.
- Nie prawda. Wuja Severus też ogląda, ale takie dla dorosłych, gdzie leci krew.
- I wuja Ci to powiedział ? - Erick skinął potwierdzająco głową. - Jakoś sobie nie wyobrażam, żeby wuja oglądał kreskówki.
- Ale naprawdę!
- No dobrze, włącz już ten telewizor, ale nie wolno kłamać.
- Mamo ja nie kłamie, to jest prawda. Sama się go zapytaj.
Kobieta dziękowała wszystkim dobrym duchom za to, że Erick tak dobrze dogadywał się z Erazmą i Draco. W ten oto sposób, mogła zostawiać malca pod dobrą i czujną opieką ojca chrzestnego, ale pomimo to rozstania były trudne, nawet jeśli trwały tylko pół godziny. Zawsze gdy Draco zamykał za nią złotą bramę od swojej rezydencji, miała paskudne uczucie, że jest straszną matką, która nie potrafi połączyć obowiązków z wychowaniem.
Gdy w końcu znalazła się przed szpitalem, zdziwiła się zerkając na godzinę. Korki w mieście były potworne, ale nigdy nie spędziła tyle czasu na tak krótkim odcinku drogi. Przeszła pierwsze piętra, po drodze zaczepił ją lekarz Wiktora, powiadomił ją, że dawka leków, którą do tej pory dostawał, przestała wystarczać. Przybita weszła do sali, jednak nie od razu zauważyła, że nie jest w niej sama. Skupiła całą uwagę na postaci leżącej bez życia na łożu, zaczęła cicho łkać. Wtedy z cienia pokoju wyłonił się mężczyzna, położył na ramieniu kobiety rękę, a ta krzyknęła z przerażenia.
- CO TY WYPRAWIASZ ?!
Agron przeczesał włosy palcami, patrząc ze skruchą na roztrzęsioną Hermione.
- On udaje, nie martw się.
- Czemu miałby udawać. Nie znasz go! -załkała , otulając się szczelnie swetrem.
- Znam go. Spotykałem się z nim od samego początku waszego związku. - zaczął, a ton jego głosu był nieprzyjemnie niski i złowrogi. Odchrząknął i zaczął ponownie, tym razem jednak przesłodzonym głosem, zmiana ta zaniepokoiła kobietę. - Nie ukrywam dotknęło mnie to, chciałem się zemścić, ale z czasem przeszło mi to. Moim celem była opieka nad Erickiem i Susan, dlatego zmieniłem się. Zacząłem nawet czytać o wychowywaniu.. ba! nawet zapisałem się na kurs. Wtedy do mnie dotarło, że możesz zabronić mi widywania się z nimi...
- Agron, co to ma wspólnego z Wiktorem..? - przerwała mu.
- Właśnie dochodziłem do sedna. Wiktor był znajomym mego wuja, poznał mnie z nim. Zawarliśmy układ. Miał porwać dzieciaki na jakiś czas...
- Nie prawda! NIE KŁAM ! - krzyknęła, a łzy w jej oczach zalśniły w świetle świetlówek.
- ... w zamian za Ciebie i pieniądze.
- CO ?! Jak... jak mogliście rozporządzać mną i dziećmi ?!
- Powiedziałem mu wczoraj, że ja już tak nie mogę, że kocham dzieci, ale i też Ciebie.
- ZAMKNIJ SIĘ ! NIENAWIDZĘ CIĘ ! NISZCZYSZ MOJE ŻYCIE. ZMIENIASZ JE W PIEKŁO ! - czuła jak morze łez, wypływa z jej oczu i ginie w zagłębieniu dekoltu. Pierwszy raz w życiu spojrzała nienawistnie na postać w łóżku, a potem na Agrona. Był jej boginem, wszystkim co kojarzyło jej się ze strachem i złem, a jednocześnie z najpiękniejszymi chwilami w życiu.
Czuła jak magia przepływa przez jej ciało by ulecieć z niego i trafić wprost na mężczyznę stojącego jej na drodze. Odrzuciło go do tyłu, tak że trafił w urządzenie podtrzymujące Wiktora przy życiu, ale Hermiona nie zauważyła tego. Zaślepiona nienawiścią, złością i co ważniejsze smutkiem, wybiegła z pokoju łkając cicho. Nie miała pojęcia gdzie biegnie, nogi same niosły ją przed siebie. Włosy wchodziły jej do oczu, pomimo tego, iż były zdecydowane bardziej posłuszne, niż w czasach szkolnych. Gdy tak biegła przed siebie a mijający ją ludzie patrzyli na nią jak na wariatkę, wpadła w coś, a raczej w kogoś.
Owy człowiek powstrzymał ją przed upadkiem. Jego ręka powędrowała do twarz kobiety i odgarnęła jej zabłąkane włosy.
- Cii... - zareagował na widok łez, które mimo szczerych chęci Hermiony, nadal spływały z jej oczu. Kobieta bez pardonu wtuliła się w jego ciało, pozwalając sobie na chwilę słabości. Gdy już trochę uspokoiła emocje, poczuła intensywny zapach Severusa. Wsłuchiwała się w bicie jego serca, jakby była to jedna z najpiękniejszych melodii. - Chcesz porozmawiać ? - przerwał ciszę.
- Nie teraz.- mruknęła, odsunęła się od niego delikatnie, ale na tyle, aby jego ramiona nad oplatały jej talie. Podniosła swoje orzechowe oczy i pozwoliła sobie zatopić się w głębokim spojrzeniu właściciela czarnych węgli. Jakiś dziwny dreszcz przeszedł przez jej ciało, kiedy poczuła rękę Severusa na swoim policzku. Było to swojego rodzaju intymne doznanie, aż przymknęła oczy, chciała żeby trwało. O mało co nie pisnęła, gdy pieszczota ustała.
Wtedy to poczuła, pierwszy raz miała wrażenie, że unosi się ponad ziemią. Ciepłe, twarde usta Severusa, przykryły jej, spierzchnięte i miękkie. Pragnęła więcej, otworzyła szerzej swoje i naparła językiem na wargi mężczyzny, wpuścił ją niemalże od razu. Ten pocałunek doskonale odwzorowywał ognisty temperament czarnookiego, chciał zdominować język Hermiony, podporządkować go sobie. Ta jednak nie poddała się, delikatny uśmiech wpłynął na jej usta, gdy rozpoczęła walkę z upartym Mistrzem Eliksirów. Delikatnie przygryzła czerwone usta Snape, aby go rozproszyć. Nawet nie zauważyła kiedy jej ręce zaczęły błądzić po koszuli mężczyzny, odpinając srebrne guziki.
- Nie zapędzaj się. - powiedział lekko zachrypniętym od podniecenia głosem. Czarne oczy przyglądały jej się uważnie, emanowały radością, która przy dłuższych oględzinach groziła ślepotą.
- Przepraszam. - wydukała z czerwienią na zazwyczaj brzoskwiniowych licach. Mężczyzna starał się za wszelką cenę, zapamiętać ten widok do końca życia.
- Czyżbyś żałowała? - wyszeptał zmysłowo, tuż przy jej uchu, bawiąc się jej zabłąkanym kosmykiem włosów.
- Tak... Nie... Nie wiem.
Snape uśmiechnął się w myślach na widok jej bezradnej miny, coś kazało mu ją przytulić. Kierując się instynktem objął kobietę i musnął jej czoło, mówiąc :
- Jak chcesz to możemy o tym zapomnieć.
CZYTAM =KOMENTUJE
O matko, jak słooodko <3 Było buzi, tralalalala, było buziiii ♥♥3 myh, aż miałam dreszcze, mrrr ♥ Jesteś geniuszem, kochana! <3
OdpowiedzUsuńSeverus, no ty chyba sobie jaja robisz! Jak: zapomnieć?! :O
Przecież... Ja wiem, ona ma męża, a w dodatku dwoje dzieci z jeszcze innym facetem... Ale... Kurczę, Severus, wy jesteście dla siebie stworzeni!
Rozdział... Cóż, był po prostu cudowny. Zdecydowanie twój najlepszy <3
Kocham i pozdrawiam, weny życzę!
always
http://snape-granger-inna-historia.blogspot.com/
Ojejcuuu *_* Chyba się popłaczę ;)
UsuńTo jest Severus, on zawsze musi sobie utrudniać życie ;)
I dziękuje za wenę ;^ Przydała się
Ps- Zapraszam na następny rozdział ;*
Oja idealna, cudowna, przepiękna ostatnia scena ;3
OdpowiedzUsuńAlways ma rację, co wyprawia Sev? To niedorzeczne bo ona i tak dostatecznie przeżywa, nie przyswoiła dobrze nawet tego co powiedział jej Argon, ale mimo to.. oni są tylko dla siebie <3
Zapraszam do mnie i przesyłam buziaki ;*
http://severhermione.blogspot.com/
Severus nie wie o tym co się wydarzyło, wiec nie można go obwiniać :D Ale jestem z niego dumna, w końcu się odważył wykorzystać sytuacje.
UsuńTwojego bloga na bieżąco czytam, wiec ... :D
Zapraszam na nowy rozdział i buziaki ;*
WRESZCIE, CZEKAŁAM NA TEN POCAŁUNEK! XD Teraz Wiktor może spokojnie umierać, bo Hermiona wie, że to gnojek. No i jest teraz wolna dla Severusa. C: Swoją drogą muszę ci powiedzieć, że ten opis pocałunku był perfekcyjny. Tak jak i cały rozdział. Muszę się zgodzić z Always - to chyba twój najlepszy. Tylko jak, do diabła, Hermiona mogłaby o tym zapomnieć, no jak?! XD
OdpowiedzUsuńCoś chaotycznie dzisiaj. Ale to nie jest ważne, bo rozdział był po prostu cudowny. Czekam na nn! Buziaki :*
Tak się denerwowałam tym pocałunkiem, że nie masz pojęcia. Pytałam znajomych co czuli gdy całowali TĄ JEDYNĄ osobę, ale za wiele mi nie pomogli. Ostatecznie zdałam się na instynkt i wyobraźnie ...
UsuńNa obronę Hermiony powiem tylko tyle, że musiała się "wyładować"
Następny rozdział już czeka ;)
Swoją drogą kiedy mogę liczyć na jakąś twoją twórczość ? ;)
U mnie rozdział już czeka od paru dni! C:
UsuńDopiero dzisiaj przeczytałam rozdział i mogę go określić tylko jako cudowny, perfekcyjny i najwspanialszy. Mam nadzieję że niedługo dodasz nowy rozdział ;-)
OdpowiedzUsuńMiód na moją chorą duszę. Coś czuje, że będę powracać do tego komentarza, gdy zabraknie mi siły by pisać dalej ;)
UsuńNowy rozdział dodany, jeszcze cieplutki więc można się poparzyć ;D