sobota, 30 sierpnia 2014

Rozdział 13

Po przeczytaniu tylko mnie nie bijcie. ;// 
Nie wyszedł tak jak chciałam, ale musicie się nim zadowolić. Za to następny rozdział ... hehe nie powiem co będzie, ale będzie się działo.
Jak zwykle przepraszam za błędy. ;) 

Rozdział 13
Parę dni później Hermiona została listownie poinformowana o obecności rodziców Wiktora na ślubie. Za dwa dni młoda kobieta miała stać się żoną słynnego sportowca Wiktora Kruma. Przykre było to, iż para musiała pobrać się w zwykłej szpitalnej sali. Hermiona pomimo początkowej niechęci do hucznego wesela, powoli zmieniała zdanie. Lecz nawet gdyby się zgodziła, to i tak nie byłoby to możliwe. Jej przyszły mąż nie mógł wstawać z łóżka, z dnia na dzień ulatywały z niego siły i marniał w oczach. Z Susan również nie było lepiej. Nadal nie ustalono co dokładnie powoduje dziwaczne objawy występujące u dziewczynki. Mimo szczerych chęci, jakie wykazywała kobieta by oddać dziecko w ręce magomedyków, nie było to możliwe. Granger czuła się podle z myślą, że może cieszyć się i świętować, kiedy jej córeczka, kilka pięter niżej, leży chora w szpitalnym łożu. Nie miała jednak wyboru, narzeczony mógł w każdej chwili odejść na zawsze.
- ... kaszmir byłby zbyt przytłaczający. Jednak pasowałby do całej reszty dekoracji. A jedwab ? Tak, to by było pomysłowe. Dajmy na to fioletowy ...
- Nie ma mowy. - przerwał jej Draco, który ostatnimi czasy bywał niezwykle często widywany w towarzystwie charłaczki Alice. - Będzie się gryzł z tymi okropnymi szafkami.
- Draco, wszystko się będzie z nimi gryzło.
- To co zrobimy ? Wyniesiemy szafki ? - zażartował, patrząc z obrzydzeniem na tanie wyblakłe szpitalne meble.
- Tak! Właśnie to jest myśl.
- Nie ma mowy, to szpital, a nie sklep meblowy, prawda Hermiono ?
- Przestań. Nie da się połączyć faktury tych szafek z czymkolwiek. - wykłócała się.
- Niech ci będzie, ale na pewno nie fioletowy.
- Hermiona, kocha ten kolor.
- Weźmiemy kremowy. - zdecydowała kobieta, mając dość kłótni przyjaciół. Alice i Draco byli tak bardzo różni, że co rusz o coś się spierali. Kochała ich, ale powoli zaczynali jej grać na nerwach.
- Nie ma mowy. Będzie się zlewać z sukienką. Właśnie jaką kupiłyście ? - zapytał Arystokrata, a w jego oczach zabłysły ogniki ciekawości. Nastała grobowa cisza, która zdmuchnęła zalążki ognia. - NIE MACIE SUKIENKI ?!
- Draco, jeśli nie zauważyłeś nie mam czasu na zajmowanie się tak błahymi sprawami.
- Nie ma mowy. Ubieraj się i idziemy Ci coś kupić.
- Ziemia do blondyna. Mam dzieci.
- Kilka minut i po sprawie. - zapewnił żarliwie ślizgon uśmiechając się przy tym przebiegle.
Niecałą godzinę później z pełnym portfelem mugolskich pieniędzy weszli do pierwszego sklepu na Oxford Street. Jak głosił szyld , był to elegancki sklep z szykowną i modną, aczkolwiek drogą odzieżą. Na parterze znajdowały się suknię na każdą okazje, od ślubów po dyskotekowe kreacje.
Alice chwyciła przyjaciółkę za rękę i zaciągnęła w zabieloną stronę pomieszczenia. Po kolei w trójkę przeglądali każdą białą suknie, kiedy przyszedł do nich wysoki i muskularny czarnoskóry mężczyzna w idealnie skrojonym garniturze. Na piersi miał przypięty emblemat z imieniem.
- Witam. W czym mogę państwu pomóc ? - zapytał ekspedient uśmiechając się łobuzersko w stronę Draco. Ten tylko spalił buraka i zmieszany odsunął się jak najdalej od eleganckiego mężczyzny.
- Szukamy dla mnie sukni ślubnej. - wytłumaczyła.
- Jakieś wymagania ?
- Musi być biała.
- Oh... Hermiona, tylko tyle ? Niech pan posłucha, owszem powinna być biała, ale delikatny kremowy odcień, też będzie pasował. Niech będzie rozkloszowana od pasa w dół, ale nie za mocno. Ma podkreślać jej biust i talię.
- Zobaczymy co da się zrobić.
Teraz przy pomocy pracownika sklepu, ich poszukiwania były bardziej wydajne. Znaleźli kilka naprawdę pięknych kreacji, które biły na głowę każdą wcześniejszą, ale żadna z nich nie przypadła do gustu Panny Młodej.
W końcu zrezygnowani weszli do ostatniego z salonów. Na zewnątrz jaki wewnątrz, nie wyglądał on zachęcająco. Gdy tylko przekroczyli próg do ich nozdrzy doleciał nieprzyjemny odór stęchlizny, który właściciel starał się zatuszować kokosowym zapachem do wnętrz. Niestety nieudolnie, bo oba zapach złączone, stworzyły jeszcze gorszy i silniejszy.
Przeszli parę razy sklep, ale ani Alice, ani Draco nic ciekawego i godnego polecenie nie rzuciło się w oczy. Już byli na ulicy , gdy zauważyli, że brakuje w śród nich Hermiony. Nabierając świeżego powietrza na zapas, wrócili do pomieszczenia. Zguba rozmawiała z pracownicą salonu na temat sukienki, która przykuła uwagę Hermiony. Była to, przynajmniej według niej, najpiękniejsza kreacje ze wszystkich jakie do tej pory przymierzyła. Śnieżnobiała biel biła po oczach, wyhaftowany na gorsecie srebrną nicią motyl i fikuśna długość, to było właśnie to, czego pragnęła. Z dumą i szerokim uśmiechem na ustach pokazała swoją zdobycz przyjaciołom. Zachęcona przez nich kobieta, przymierzyła suknie. Panna Młoda wyglądał w niej zjawiskowo. Z przodu sięgający jeszcze przed kolano materiał, idealnie wydłużał jej niezbyt długie nogi, a z kolei z tyłu materiał dodawał sukience elegancji i szyku. Alice widząc przyjaciółkę, zrobiła wielkie oczy, a Draco aż zagwizdał z wrażenia.
- Bierzemy ją. - skwitował arystokrata wyjmując z kieszeni portfel.
- Co ty robisz ? Nie ma mowy, żebyś za nią płacił. Jest naprawdę droga. - kobieta mimo tego, że była osobą bogatą , nie zatraciła wartości pieniądza. Nie miała również zamiaru, pozwolić Malfoy'owi robić jej takich drogich prezentów.
- Siedź cicho. Ja tutaj kupuje. Ile kosztuje? - zwrócił się do kasjerki ignorując protesty orzechowookiej.
- 3450 funtów, ale dla państwa 3400.
- Świetnie ! A jakiś welon do tej sukni mają państwo ?
- Niestety nie.
- No cóż, a może to i lepiej ? Proszę. - powiedział płacąc za zakupy.
Draco przez większą część drogi powrotnej, musiał wysłuchiwać narzekań i podziękować Hermiony. Z wielką ulgą przyjął przystanek, jaki sobie zrobili w sklepie jubilerskim. Jednak bardziej zainteresowana biżuterią ślubną była Alice, niż Hermiona. Co chwile pokazywała przyjaciółce jakieś drogie naszyjniki, ta jedynie w odpowiedzi uśmiechała się delikatnie.
- A ten ? - wskazała na srebrny naszyjnik z motylem.
- Ładny.
- Tylko ładny ?Co się dzieje ?
- Nic.
- Przecież widzę. Co Cię gryzie ?
- Nie ważne. Już jest dobrze. Faktycznie ładny i idealnie pasowałby do sukni. Przymierze go.
^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*
Każdy, kto był obecny na ślubie widział tą rozpierającą radość i te pełne miłości spojrzenie, jakim darzył Wiktor Pannę Młodą, gdy ta składała przysięgę. Przez krótki moment, który można by było zmierzyć sekundami, wydawał się być zdrowym i w pełni sił mężczyzną. Przyjęcie jednak nie trwało długo. Zaledwie dwie godziny, bo zaraz po oficjalnej części ceremionii, stan Wiktora się pogorszył. Swoim nagłym omdleniem wywołał panikę w śród obecnych gości, oczywiście poza Hermioną i jej przyjaciółmi. Ci od razu zawołali lekarza, który ogłosił wszem, że mężczyzna po prostu śpi. Wesoły nastrój opuścił wszystkich obecnych, za wyjątkiem Severusa, który od początku nie podzielał owego nastroju z resztką zebranych. Lekko zmieszani zaproszeni zaczęli masowo opuszczać pomieszczenie, gratulując parze, a właściwie tylko Hermionie.
Kobieta zamknęła drzwi za ostatnim gościem, skazując się tym samym na rozemocjonowanych rodziców jej nowo poślubionego męża. Nie znała ich za dobrze, widzieli się zaledwie trzy razy na "rodzinnych" obiadkach.
- Biedny Wiktor. - łkała matka małżonka, trzymając go opiekuńczo za rękę. - Dlaczego nie przenieśliście go do Munga?!
- Jest zbyt schorowany, tak samo zresztą Susan.
- Doprawdy ? Ciekawe za czyją sprawką.
- Amelio ! - skrytykował żonę, wąsaty mężczyzna o zadartym nosie i jasnych włosach.
- Anubisie, przecież to jasne, że na od dawna zdradzała Wiktora. Wikuś pisał mi w listach o tym śmierciożercy...
- To nie czas na tak poważne oskarżenia. Poza tym "ona" jest po części naszą córką od parunastu minut, oraz żoną naszego syna.
- Nie powinna tu w ogóle być ! Powtarzałam mu, że to nie jest dziewczyna dla Niego.
- Przepraszam bardzo, ale nie mam zamiaru wysłuchiwać tych oszczerstw. Musi się Pani uspokoić, albo ja będę zmuszona wyprosić Panią.
-A nie mówiłam , że wygadana ta sroka?! Drogie dziecko, jeśli ktoś kogoś wyprosi to ja Ciebie.
- Jak Pani śmie. Jestem jego żoną.
- A ja matką i ...
- Przepraszam Anubisie , ale muszę wyjść. Będę u dzieci ponieważ nie mam zamiaru dłużej tego wysłuchiwać.
- Rozumiem i przepraszam za moją żonę. Potem do was przyjdę , tak dawno nie widziałem moich wnucząt.
Wychodząc z oddziału natknęła się na lekarza prowadzącego przebieg choroby Wiktora. Wymienili między sobą kilka słów, między innymi gratulacje z okazji zamążpójścia, a następnie Hermiona ruszyła korytarzem w dół do oddziału zajmowanego przez najmłodszych pacjentów.
Gdy weszła do sali, zamarła, a zaraz potem uśmiechnęła się. Susan spała wtulona w Severusa. Ten otaczał ją troskliwie ramieniem, jakby chciał ochronić ją przed całym złe tego świata. W jej sercu coś pękło, ale starała się nie zwracać uwagi na uporczywe uczucie. Odwróciła wzrok od całkiem możliwe ,że najpiękniejszej sceny w jej życiu. Jej synek cały czas w stroju Batmana, również spał w najlepsze, ale w odróżnieniu od siostry pochrapywał co jakiś czas. Również ta scena ujęłaby serce Hermiony, gdyby nie fakt, że chłopczyk spał na kolanach Anieli. Ta jedną ręką obejmowała chłopca, a drugą praktycznie stykała się palcami z kościstą dłonią Snape'a. Jak kubeł zimnej wody, wylało się na nią zrozumienie. Już miała w zamiarze chrząknąć na tyle głośno, aby ich wszystkich pobudzić, ale wtedy usłyszała pukanie do drzwi. Zdenerwowana otworzyła je by wyżyć się na osobie, która jej przeszkodziła, ale widząc biały kitel uśmiechnęła się, starając się zatuszować złość.
- Dzień Dobry. - przywitał się lekarz.
- O to Pan, cóż Susan na razie śpi. Obudzić ją ?
- Nie trzeba. W końcu wiemy co jej dolega.
- Naprawdę ?
- Tak. - oczy mężczyzny wydawały się Hermionie przyćmione, a z jego twarzy zniknął życzliwy uśmiech. - Przykro mi to mówić, ale Susan potrzebuje przeszczepu. Jej nerki przestają samodzielnie pracować.
- Słucham ? Ale jak to możliwe ?
Drzwi za nimi otworzyły się, a w nich stanął odziany w nieśmiertelną czerń Severus Snape. Sprytnie ukrywając zdziwienie podszedł do rozmawiających. Spojrzał najpierw na lekarza, który wyglądał inaczej niż zazwyczaj, potem na Hermione. W jej oczach szkliły się łzy, automatycznie objął ją ramieniem, nie zdając sobie sprawy z tego co robi.
- Co się stało ? - zapytał lekarza, gładząc ręką plecy zdenerwowanej kobiety.
- Susan potrzebuje przeszczepu. - wyprzedziła pracownika szpitalu Pani Krum.
- Musi Pani wyrazić zgodę. - wysunął w stronę matki dokumenty i długopis.
- Nie. - przerwał Snape odpychają rękę lekarza od kobiety. - Chcemy wypisać Susan na własną odpowiedzialność.
- Ale Severusie, co ty sobie wyobrażasz ?! Moja córka, może lada chwila umrzeć ! - odepchnęła od siebie mężczyznę i chwyciła długopis. - Gdzie mam podpisać ?
- Myśl trzeźwo. Nie kieruj się emocjami w tak ważnej chwili. Mój znajomy prowadzi prywatną klinikę na pewno nam pomoże.
- ZGŁUPIAŁEŚ !?
- Zaufaj mi.
- Panie doktorze mógłby Pan nam dać chwilkę ?
- Oczywiście wie Pani gdzie mnie szukać.
Lekarz odszedł zostawiając dwójkę czarodziejów samych.
- Zwariowałeś ? Ona tego potrzebuje.
- Do cholery ty jesteś mugolką czy czarodziejką ?! - Hermiona zarumieniła się potwornie, na ten przytyk. Co nie umknęło uwadze Snape, który z satysfakcją stwierdził, iż owy rumieniec dodaje jej uroku. -Zabierzemy ją do Munga i będzie po sprawie.
- Ale jest w ciężkim stanie.
- Zaryzykujemy. Tam szybciej jej pomogą i to w dodatku bez żadnych operacji. Mugolski wypadek Granger. Myśl.
- No tak! Magia na pewno jej pomorze jeśli ten uraz powstał bez jej udziału.
- Teraz idź grzecznie wypisać Susan. A ja i Aniela ją spakujemy.
Jak prosił tak też zrobiła. Po niecałej godzinie znaleźli się w Klinice Magicznych Chorób i Urazów Szpitala Świętego Munga. 



CZYTAM=KOMENTUJE

7 komentarzy:

  1. Pierwsza? :D
    Uch, a miałam nadzieję, że Hermiona nie wyjdzie jednak za Kruma :/
    Ale...
    No i pięknie! Severus taki opiekuuuuuńczy ♥♡♥Kocham normalnie :D
    Mówisz, że będzie się działo? No to czekam tu, o, widzisz? Czekaaam!
    Pozdrawiam i życzę weny! :*
    always

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A właśnie - pedofil, bo stwierdzili, że jak - Snape z Hermioną? Przecież to jakaś perwersja xD I ktoś kiedyś krzyknął "to pedofilia" - no i się przyjęło xd

      Usuń
    2. Przepraszam, że zniszczyłam twoją nadzieje ;C Ale wiesz byłoby to zbyt przewidywalne. Nienawidzę być przewidywalna, a prawie zawsze mam wrażenie, że czytelnik wszystkiego się domyśla :C
      Czekałaś, czekałaś i się doczekałaś, rozdzialik czeka ;3

      Usuń
  2. Po tym jak przeczytałam że stało się i Hermiona wyszła za Wiktora, mam zwyczajną ochotę żeby Krum umarł XD A jego miejsce spokojnie mógłby zająć Severus! Wydaje mi się że w tej całej tragedii jedynie on myśli racjonalnie, a Hermiona chyba zapomniała że płynie w niej czarodziejska krew. Suma sumarum rozdział mi się bardzo podobał (chociaż bardziej by mi się podobał gdyby to Severus stał u stóp ołtarza XD). Ogólnie przepraszam że komentuję dopiero teraz ale niestety ze mną już tak jest że blogowanie często musi iść w odstawkę (ale pracuję nad tym). Czekam na nn! Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mwahahahaha.... < nie ważne>
      Nom biedna Hermiona, za długo przebywa w śród mugoli ...
      Wybaczam, że komentujesz dopiero teraz :) Komentuj sobie kiedy tam chcesz, byle żebyś komentowała. O ! Na przykład teraz czeka sobie rozdziali 14 na skomentowanie ... Skomentujesz go kiedy chcesz i jak chcesz <3
      Buziaki ;*

      Usuń
  3. Świetny rozdział, jestem ciekawa co jeszcze wymyślisz. Życzę weny ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahhh i jest również anonimek ;) Szczęście rozpiera me serce, gdy dowiaduje się, że komuś podoba się moja praca. A co do wymyślania... hehe ... jeszcze z 2-3 pomysły mam do zrealizowania ;3
      Jak życzyłaś tak też się stało, nowy rozdzialik powstał za sprawą pana Wen. ;3

      Usuń

Obserwatorzy