sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział 12

Ostatnio przeglądałam archiwum bloga i zdałam sobie sprawę, że mój kochany blog niedawno (18.07) obchodził swoją rocznice. Jak to szybko minęło. Starzy czytelnicy odeszli, no może z małymi wyjątkami ( Sonmi Rayson <3), zaczęli błądzić nowi. Niektórzy zostali tu na stałe, inni tylko przez chwilę. Nie zmienia to jednak faktu, że ten rozdział dedykuje WSZYSTKIM. Niezależnie od tego czy jesteś tajniakiem*, stałym bywalcem lub po prostu trafiłeś tu przez przypadek.

* tajniak - osoba, która czyta bloga, ale nie komentuje jego zawartości.

PS- Przepraszam za błędy.

Miłego czytania ;)  

Rozdział 12


Przygotowania do podwieczorku, na którym miała powiadomić najbliższych o ślubie zaczęła już rano. We wszystkim pomagał jej kilkuletni Erick, który nudził się sam w domu bez swojej siostry. Dziecko niezbyt dobrze znosiło zaistniałą sytuację. Nie chciało jeść, ani spotykać się z kolegami z podwórka. Hermiona nie rozumiała czemu jej synek obarczał się winą za chorobę siostry. Mimo licznych rozmów chłopiec nadal tkwił w przekonaniu, że to właśnie on zawinił.
Mały czarodziej klęczał na drewnianym stołku, tak by swobodnie dosięgać do stołu kuchennego. W ręce trzymał nożyk, który po każdym użyciu wycierał w fartuszek ze swoim ulubionym bohaterem - Batmanem. Hermiona z kolei różdżką ubijała białą masę, co rusz zerkając na piekarnik i Ericka.
- Erick, pokrój to. - matka wyjęła z puszki morele i położyła na deseczce chłopca. Malec wziął do ręki narzędzie i w skupieniu przekroił owoc na pół. Już opuszczał rękę kiedy go natchnęło.
- A w kostkę czy talarki?
- Talarki, tylko takie dość grube. Za chwile wyjmę ptysie, potem posmarujemy je śmietaną, a na koniec ozdobisz je morelami.
- A ananasy ? - brzdąc uwielbiał egzotyczne owoce.
- Dziś zrobimy tylko jeden smak, ale jutro możemy się pobawić jak wrócę ze szpitala. Mam dla ciebie niespodziankę.
- Jaką ?- zapytał chłopiec z ożywieniem, ale nadal w skupieniu krojąc morele. Jego ruchy były pewne, aczkolwiek brakowało mu wyczucia.
- Zobaczysz jak skończymy.
Kilkanaście minut później cała kuchnia świeciła czystością, bynajmniej nie za sprawą czarów. Maluch nie mógł usiedzieć na miejscu, kiedy jego mama zniknęła za drzwiami biblioteki. Gdy już wróciła i znalazła chłopca w zupełnie innej części salonu niż go zostawiła, wręczyła mu duży czerwony pakunek ze srebrną wstążką. Erick badawczo przyglądał się prezentowi, puszczając wodze fantazji, które dotyczyły zawartości prezentu. Spojrzał wyczekująco na mamę, szukając potwierdzenia w jej oczach, że aby na pewno to jest dla niego.
- No na co czekasz ? Otwieraj !
Malcowi nie trzeba było powtarzać, z radosnymi okrzykami rozdzierał papier prezentowy. Gdy ten trafił gdzieś w kąt pokoju, powoli otworzył wieko tajemniczego pudełka. Widząc jego zawartość oczy zaświeciły mu się radośnie.
- JEKU !
Wewnątrz znajdowała się wierna replika kostiumu Batmana, była magicznie dostosowana, tak by idealnie pasowała na szczupłe ciałko dziecka. Chłopiec zerwał z siebie swoje ubranka i stojąc w samej bieliźnie zaczął wkładać strój. Po chwili przed Hermioną, stał najszczęśliwszy Batman na Ziemi.
- JESTEM BATMANEM ! ZOBACZ ! WIDZISZ MAMO JAKĄ MAM PELERYNĘ ?! PRAWIE JAK WUJEK SEVERUS !
- Cieszę się, że Ci się podoba, a teraz usiądź bo chce Ci coś powiedzieć.
- Mamo, a dlaczego to dostałem ?
- No właśnie to chciałam Ci wytłumaczyć. Razem z tatą...
- Ale którym ?
- Wiktorem. Weźmiemy za parę dni ślub, i tata właśnie z tej okazji poprosił mnie, abym za jego pieniądze kupiła Ci ten strój. Tato by się ucieszył gdybyś przyszedł w tym na nasz ślub.
- Mamo... A czy coś się zmieni ?
- Nic skarbie. - powiedziała biorąc synka na kolana i całując go w czoło.
- A Susan coś też dostała ? Bo jak ona nie dostała nic, to ja tego też nie ubiorę, bo jej będzie przykro.
- Dostała. Śliczną różową sukienkę, taką którą bardzo chciała.
- Taką dziewczyńską ?
- Nie mówi się dziewczyńską, tylko dziewczęcą.
- Kiedy Susan wróci do domu ?
-Niedługo.
- A ile to niedługo ?
- To mniej niż długo, ale więcej niż teraz.
-Ooo... A kto dzisiaj do Nas przyjdzie ?
- Wujek Harry, wujek Draco i ciocia Alice.
- A wujek Severus ?
- Nie, ponieważ pilnuje Susan.
- Ahaaa...
Z zaproszonych na podwieczorek gości brakowało tylko Alice, ale Hermiona nie przejęła się tym zbytnio, gdyż jej przyjaciółka w zwyczaju miała kilkunastominutowe spóźnienia. Erazma okazała się być śliczną sześcioletnią dziewczynką. Ludzie, którzy mijaliby Dracon'a z córką na ulicy, mogli by uznać, że mężczyzna jest biologicznym ojcem dziewczynki, a wszystko za sprawą jej szarawych oczu, tak podobnych do jej nowego taty. Z początku dziewczynka była wystraszona całą sytuacją, ale gdy tylko znalazła wspólny język z Erick'iem, oboje zniknęli gdzieś w głębi ogrodu. Atmosfera była zadziwiająco rodzinna. Mimo wielu lat nienawiści pomiędzy Potter'em a Malfoy'em, mężczyźni po wojnie zdecydowanie ocieplili swoje relacje. W prawdzie nadal występowały pomiędzy nimi liczne spory, ale już nie toczyli ich z taką nienawiścią jak przed laty.
Z pokoju wydobył się dźwięk dzwonka, dochodzący z okolicy drzwi wejściowych. Hermiona niosła herbatę do salonu, więc poprosiła Smoka, aby ją wyręczył. Mężczyzna niechętnie i z ociąganiem otworzył drzwi.
Przed nim stała długonoga blondynka. Miała na sobie lekką białą suknię, a przez ramię zwisał jej futerał na gitarę. Gdy podniosła wzrok ze swoich kremowych balerinek, zielone oczy podkreślone delikatnie tuszem spotkały się z szarymi. Na twarzy kobiety zagościł subtelny uśmiech, który sprawił, że Draco przeszedł przyjemny dreszcz.
- O miło Cię widzieć. Draco, tak ? Dobrze pamiętam ? Jest może Hermiona?
- Słucham ? ... Tak jest. Zapraszam do środka.- powiedział otwierając drzwi szerzej i przepuszczając ją. Poczuł przyjemny zapach wanilii i cynamonu. Doznanie było tak intensywne, że aż przymknął oczy z rozkoszy. Dziewczyna szła na całe szczęście przed nimi i nie zauważyła dziwacznego zachowania arystokraty. Zmierzył ją ponownie spojrzeniem podziwiając jej zgrabne nogi, kiedy zauważył wymyślny tatuaż. Przedstawiał on jakiegoś ptaka, bodajże kolibra, otoczonego dookoła napisem, który przystrojony był w kwiaty - fiołki.
- Alice, kochana ! Nareszcie. Miło Cię widzieć. Usiądź sobie gdzie chcesz. Erick jest w ogrodzie. Harry idź go zawołaj.- mężczyzna pomachał nowo przybyłej i wyszedł na zewnątrz poszukać dzieci. Hermiona przywitała się z kobietą przytulając ją do piersi. - Poznałaś może Draco ?Jest ojcem chrzestnym Ericka i od kilku dni szczęśliwym ojcem.
- Tak, poznałam w szpitalu, gdy odbierałam Ericka. Gratuluje ! Chłopiec czy dziewczynka ?
- Dziewczynka -Erazma.
- Godna miłości. Piękne imię. Kto wybierał żona czy ....
- Nie mam żony. Erazma jest adoptowana.
- Doprawdy to takie rzadkie, by samotny młody mężczyzna, zdecydował się na taki krok. Nie sądzisz, Alice ? - Hermiona od razu po maślanym wzroku przyjaciela i błyszczących oczach przyjaciółki wiedziała, że coś jest na rzeczy.
- Zaimponowałeś mi, Draco.
Gdy już wszyscy do reszty zapchali się wypiekami gospodyni oraz nasłuchali się wesołego gawędzenia Ericka i jego kuzynki, postanowili przenieść się do ogrodu. Razem usiedli na werandzie, skąd rozpościerał się widok na zadbany bajowy ogród Hermiony (która była wręcz uzależniona od kupowania nowych zagranicznych roślin. ) Jednak nie dane im było długo cieszyć się wspólnym towarzystwem, ponieważ Erick postanowił wykorzystać rzadką sposobność i zagrać ze swoim wujkiem Harry'm w Qudditcha. W tym celu razem z Erazmą wybrali się do pobliskiego lasu, zostawiając trójkę przyjaciół samych.
- Chciałabym Wam coś powiedzieć.
- Jesteś w ciąży. Wiedziałem...
- Nie, Draco. Swoją drogą coś ty naopowiadał Severus'owi ? Ale na razie mniejsza z tym. Ja i Wiktor za parę dni bierzemy ślub. Chciałabym, żebyście zostali naszymi świadkami. Zgadzacie się ?
- Chwila... Chcecie się pobrać ?
- Tak, właśnie to miałam na myśli mówiąc, że bierzemy ślub. To jak, zostaniecie tymi świadkami ?
- Tak.
- Tak, ale czy przemyślałaś to ? W magicznym świecie małżeństwo to pakt. Nie zawrzecie go , jeśli naprawdę się nie kochacie. - tłumaczyła Alice wymieniając z Draco zmieszane spojrzenia.
Uśmiech Hermiony powoli, kawałek po kawałku, zaczął znikać. Kobieta, aż za dobrze była pewna swoich uczuć. Zdawała sobie sprawę, że nie kochała Wiktora. Mimo tego, że zmuszała się do tego uczucia, nie była w stanie wprowadzić go w ich związek. Oczy zaszkliły jej się, walczyła ze łzami, lecz poległa.
- Powiedź nam prawdę. - nalegał blondyn, chwytając Hermione za rękę .
- On umiera i potrzebuje mnie. Nie widzieliście go wtedy, jak bardzo się ucieszył. Chce żeby jego ostatnie dni były szczęśliwe.
- Nie możesz wyjść za Niego, tylko dla tego że tak przystoi. Przecież on Cię dobrze zna i wie że zawsze ulegasz. - dyskutowała Alice, była nieugięta jeśli chodziło o sprawy związane z Krum'em. - I tak wszystko wyjdzie na jaw. Upokorzyłabyś go na oczach najbliższych.
- Alice ma racje.
- Nie mogę odmówić.
- Wyjdź za niego, tylko w mugolskim świecie.- odezwał się niespodziewanie Harry. Żadne z nich nie zauważyło, że wrócił. - Jemu należy się chociaż tyle. Po tym jak się wami tak długo opiekował.
- Nie waż się przy mnie mówić o nim, tak jakby umarł. - powiedziała zdruzgotana ściskając przyjaciela za nadgarstek. - On przeżyje. - po tych łowach wbiegła do domu.
- Ona musi pojąć, że niebawem on faktycznie umrze. Czy naprawdę deszcz smutku, jest wart kropli szczęścia? Powinna myśleć o dzieciach.
- Alice, oni praktycznie są jak małżeństwo, a tak Krum da dzieciakom nazwisko i co ważniejsze przyszłość.
- Idę do niej, a wy pobawcie się z dziećmi.
Alice znalazła przyjaciółkę w kuchni. Siedziała na krześle, obejmując rękoma podkulone nogi. Wyglądała jak zagubione dziecko, które tylko czeka na kogoś kto podpowie jej co ma zrobić. Bez słowa wyjęła dwa duże kubki z misiami, otworzyła lodówkę i wyjęła z niej mleko. Postawiła je na stole, zajrzała do jakiejś szafki by za chwile wrócić z garnuszkiem. Ustawiła go na kuchence, wlała do środka białą ciecz i włączyła palniki. Wyszła na chwilę z pomieszczenia, a kiedy ponownie do niego wróciła przyniosła duży puchaty koc. Otuliła nim przyjaciółkę, przystawiła sobie obok niej krzesło i objęła ją. Siedziały tak do czasu, aż mleko nie zaczęło kipieć. Z racji tego, że Alice nie należała do dobrych kucharek, większa część ciepłego napoju znalazła się na podłodze. Jednak nie zrażona kobieta, wsypała do naczyń dwie łyżeczki kakao i zalała je resztkami mleka z garnka. Postawiła przed nosem przyjaciółki gorący kubek, z którego unosiła się para, a w rękę wcisnęła jej łyżeczkę. Sama usiadła po przeciwnej stronie stołu i wzięła potężnego łyka. Dopiero po chwili, czując jak wrzący napój wypala jej gardło i język, zrozumiała jak nierozważnie postąpiła. Z piskiem podbiegła do umywalki, odkręciła pierwszy lepszy kurek, jak się nieszczęśliwym trafem okazało z gorącą wodą. Znów zapiszczała, tym razem jednak Hermiona nie wytrzymała i wybuchła śmiechem.
- Wiesz co ?!Nie spodziewałam się tego po tobie. - skarżyła się Alice, każde słowo rozdzielając, aby zapić poparzenie zimną wodą. - Masz może lód ?
- Nie mam, odkąd Erick połknął trzy kostki na raz. Pokaż mi to. - Alice podeszła do Hermiony i otworzyła szeroko buzie, pokazując dwa rzędy śnieżnobiałych zębów i mocno zaczerwienione gardło oraz ognistoczerwony język. Kobieta wyciągnęła z kieszeni różdżkę, poświeciła nią chwile, chcąc się upewnić czy tylko to dolega jej przyjaciółce. Wypowiedziała zaklęcie kierując je najpierw w gardło, a potem na język. Usłyszała głośne westchnienie i w ostatniej chwili wyciągnęła różdżkę, chroniąc ją przed zniszczeniem przez zęby Alice.
- Uważaj następnym razem. Idź do łazienki, tam na pralce stoi zestaw do demakijażu, a potem posprzątasz mi kuchnie. - powiedziała Hermiona widząc rozmazany tusz do rzęs na jej policzku.
- Nie ma mowy, nie wyjdę tam. Po pierwsze, muszę dowiedzieć się co Cię gryzie. Po drugie, nie wyjdę na zewnątrz bo nie daj Boże, będzie tam Draco. Po trzecie, on jest całkiem, całkiem.  Zauważam u Ciebie skłonność do wybierania przystojnych chrzestnych dla dzieci. Myślałam, że jak już poznałam Harry'ego to przystojniejszego faceta już nie będziesz mieć w śród swoich znajomych, a tu proszę. Draco Malfoy, przystojniaczek i w dodatku lider na rynku magicznym, ideał.
- Proszę Cię. Zniosę to że mówisz w taki sposób o Draco, ale o Harry'm, nie. To mój brat, nie powtarzaj tego przy mnie nigdy więcej. A żeby Cię pocieszyć to wpadłaś mu w oko.
- Harry'emu ? Przecież on chodzi z tą Weasley.
- Draco.
- Naprawdę ? Jestem dla niego za brzydka, nie mogę mu się podobać.
- Jak zwykle przesadzasz. Ty chyba lustra nie masz.
- Dobra, dobra, ja swoje wiem. Nie gadajmy o mnie, tylko o Tobie co Cię gryzie ?
- Za dużo tego wszystkiego jak na moje nerwy. Ten wypadek. Pojawienie się Argona. Choroba Susan. Konanie Wiktora. Świat mnie zaskakuje z dnia na dzień. Kiedy myślę, że gorzej być nie może zawsze coś się wydarza. No na przykład ostatnio. Rozmawialiśmy z Severus'em, wróć - kłóciliśmy się, a nagle wparowała jakaś brunetka z biustem cztery razy większym, niż mój i okazuje się być jego przyjaciółką. Co więcej, próbuje wkupić się w moje łaski daje mi czekoladki i podobno podarowała jakiegoś misia Susan. CO.TO.MA.BYĆ ?!
- Hermiona. Ty jesteś jawnie zazdrosna. - powiedziała Alice naśmiewając się z przyjaciółki, czym doprowadzała ją do białej gorączki.
- NIE JESTEM.
- Jesteś, jesteś.
- NIE PRAWDA.
- PRAWDA GRANGER, JESTEŚ ZAZDROSNA O NIETOPERZA.
- PRZESTAŃ GO TAK NAZYWAĆ !
- Widzisz.
- Yhh... Przejęzyczyłam się. Chciałam powiedzieć, przestań mnie wyzywać.
- Jaaaasne. Bujdy na resorach. Przyznaj się.
- Nie. Nie mam do czego, ty wredna ...
- Hermiona, kogo ty próbujesz oszukać ? Siebie czy mnie ?
-Przestań. Nawet jeśli, co nie jest prawdą, to co z tego ? On ma tą całą Aniele.
- I co zamierzasz z tym zrobić ?
- Nic? Wydaje się być miła.
- Czy ty siebie słyszysz ?
- Pasuje imagem do Severus'a.
- Co ?! - Alice ponownie zakrztusiła się resztką napoju. - Kolejny nietoperz, jak dla mnie to za dużo.
- Od razu nietoperz. Po prostu widać, że lubi czarny, no i mocny makijaż. Gdybym nie widziała reszty twarzy, oprócz jej krwistoczerwonych ust, pomyślałabym, że to kobieta lekkich obyczajów.
- Zachwalasz ją, a za chwilę obrażasz i to wszystko w jednej wypowiedzi. Hermiona jesteś chora, lepiej połóż się do łóżka. Przyniosę Ci trochę krwi, żeby zwabić tego twojego mrocznego nietoperzastego rycerza.
- Alice, wymyślasz nowe słowa. Nie ma czegoś takiego jak nietoperzastość.
- Czepiasz się.


ERAZMA

 




CZYTAM=KOMENTUJE 




13 komentarzy:

  1. Rozdział cudowny. Tylko błagam o jedno niech ona nie będzie z Wiktorem, ona ma być z Severusem. Dodaj coś nowego jak najszybciej ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Obiecuje ze bedzie Sevmione :3 A co do nowego rozdzialu postaram sie go napisac jak najszybciej i najlepiej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Twój blog został dodany do Magicznej Przystani ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam jeszcze pytanie. Co to za muzyka leci w tle? Mogłabyś mi podać dokładnie tytuły i kompozytorów? ;)

      Usuń
    2. Pierwsza piosenka to "Little Susie" Michael'a Jackson'a w wersji instrumental. Druga to "Alice" Avril Lavigne również w wersji instrumental.

      Usuń
  4. Nowy rozdział u mnie ; p
    Zaraz zaczne czytać Twojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję, że wspomniałaś o mnie we wstępie <3 I przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale mimo wakacji mam nie za wiele czasu na blogowanie. Rozdział jak zwykle świetny. I widzę, że w końcu Hermiona przekonuje się do Nietoperza! I przyznaje, że nie kocha Wiktora. A więc akcja idzie w dobrym kierunku :D Życzę weny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej ^^ Już się martwiłam, że porzuciłaś mojego bloga :D Ale na szczęście nie ;3 Tak akcja zaczyna iść w kierunku Sevmione.

      Usuń
  6. O matko! Rozdział arcydzieło ;3 już sobie wyobrażam w jaką depresję wpadnie Hermiona po śmierci Wiktora ;c hahaha no cóż, Draco chyba u każdej wywoła westchnienie! Xd i to jak Miona mówi o koleżance Severusa ;o / severhermione@blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za chwilę biorę się za czytanie ;)
      Tym czasem zapraszam na nowy rozdział ;)

      Usuń
  7. Witam serdecznie :D
    Tak, wiem, że prosiłaś mnie o wizytę już daaaawno, ale… Zrozum, miałam mnóstwo obowiązków, wyjazdów, pracy… Szczególnie ostatnio, bo prawie nie było mnie w domu przez wakacje… Mimo to jednak jestem! :D W czasie kolonii czytałam twojego bloga i śmiałam się czasami jak głupia, przez co moje kumpele z pokoju stwierdziły, że jestem przygłupia i że mi odbija, ale co tam. Niektórzy ludzie przezywają mnie pedofilem, więc mogło być gorzej xD
    Moim faworytem jest jak na razie, oczywiście, rozdział 9. Wspaniały <3
    „ - Czemu ?
    - Bo ją kocham” ♥♥♥
    Szkoda tylko, że tak wiele jest niedopowiedziane – chciałabym dowiedzieć się dużo więcej o Agronie i całej tej szopce z nim, o Krumie i przede wszystkim o tym, jak to się stało, że Draco i Severus tak zżyli się z Mioną.
    No i czekam na jakąś… ciekawszą scenę z udziałem Hermiony i Seva, if sou know, what I mean :3
    Czekam na nowy rozdział, życzę weny! :*
    Pozdrawiam,
    always

    P.S. Zapraszam na moje Sevmione ;) snape-granger-inna-historia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę o jak to ujęłaś zżyciu Seva jest w prologu, a o Draco we wstępie. W ogóle gdy przeczytałam twoją wypowiedź zaczęłam się zastanawiać czy po zakończeniu tego bloga nie zrobię drugiego z historią Agrona i Miony i wszystkich wydarzeń przed akcją bloga... Nad tym jeszcze pomyśle, ale może to byłby dobry pomysł ? Do zakończenia bloga troszkę zostało, lecz pomysł jest wart uwagi. Co o tym sądzisz ?
      Miło słyszeć że kogoś rozśmieszyłam, to chyba był jeden z moich głównych celów dla jakich stworzyłam tego bloga. Zmotywowałaś mnie do szybszego dodania rozdziału na który Cię serdecznie zapraszam ;)
      Twojego bloga czytałam na bieżąco, ale również jak ty przez wakacje nie miałam za wiele czasu. Obiecuje poprawę i przeczytanie .
      Ps- Czemu pedofil ?;O

      Usuń

Obserwatorzy