sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 8

Wróciłam. Spięłam się i napisałam rozdział 8. Brak weny skutecznie mnie wstrzymuje przed pisaniem, ale liczę że mi wybaczycie ( O ile to ktoś czyta). Tak wiec bety jak nie było tak nie ma. Mam nadzieje że rozdział jest do przyjęcia. Jeśli macie jakieś pomysły co do fabuły czy "cuś" innego to zapraszam do pisania na mój nr gg : 40075574, przyda się każdy pomysł ;)
ROZDZIAŁ 8  

 Hermiona jak przystało na dobrą matkę, uśmiechnęła się do dzieci i wyszła na zewnątrz. Skierowała swe kroki w stronę automatu z napojami. Stał on w narożniku, więc jej droga nie była długa. Lecz im bliżej znajdowała się celu, tym głośniej słyszała szeptanie Agrona. Najpierw całkowicie je zignorowała, w spokoju nalewała czekoladę dzieciom, ale gdy usłyszała podniesiony głos jakiegoś drugiego mężczyzny, ciekawość wzięła górę. Postawiła czekoladę na krześle i wyszła z zza rogu.
Agron stał do niej plecami, gestykulując zawzięcie tłumaczył coś swojemu rozmówcy w białym kitlu, ten jednak wskazał głową w stronę Hermiony. Mężczyzna zamarł i odwrócił się. Kobieta spodziewała się zobaczyć na jego twarzy zaskoczenie, ale na pewno nie uśmiech jakim ją ponownie powitał.
- Coś się stało, Panie doktorze ? - zapytała kierując swój wzrok na lekarza, ale nadal kątem oka przyglądała się Agronowi.
- Cóż , Pani mąż …
- Ojciec moich dzieci. - poprawiła go.
- … nalega aby przenieś dzieci do prywatnego lekarza. Oczywiście nie mogę Państwu tego zabronić, jednak moim zadaniem jest uświadomienie, iż jedno z dzieci powinno pozostać pod STAŁĄ opieką lekarską.
- W Mungu mieliby doskonałą opiekę, Hermiono. – wtrącił się Agron.
- Lekarz naszych dzieci, wyraźnie dał do zrozumienia, że nie jest to w tej chwili dobrym rozwiązaniem. Nie ma mowy o narażaniu ich.
- Widzę, że chociaż Pani rozumie powagę sytuacji. W prawdzie, jeszcze nic nie stwierdziliśmy, ale ból brzucha córki jest niepokojący. Bądźmy mimo to dobrej myśli. Co do stanu zdrowia syna, oprócz złamania i obtartych knykci, jest zdrowy.
- Mogę zabrać go do domu ?
- Tak, nie mamy co do tego przeciwwskazań, wręcz nalegałbym.
- W takim razie dziękuje. Mam jeszcze jedno pytanie ; Z dziećmi przyjechał młody mężczyzna – Wiktor Krum. Wie może pan gdzie go znajdę ?
- Tak tak, paskudnie złamane żebra. Wieźli go na blok operacyjny, pewnie jeszcze operacja trwa. To jest na trzecim piętrze, polecam pojechać windą - będzie szybciej.
- Dziękuje. Agron mógłbyś zająć się chwilę dziećmi, za parę minut przyjedzie któryś z moich przyjaciół i Cię wyręczy.
- Oczywiście, nie ma problemu. Idź ja za chwile do nich przyjdę.
Kobieta uścisnęła rękę doktorowi, a następnie ruszyła na poszukiwanie windy. Po przejściu całego pierwszego piętra w końcu ją znalazła. Weszła do środka maszyny i po chwili była już na odpowiednim piętrze. Gdy tylko z niej wyszła, z kieszeni Hermiony wydobył się charakterystyczny dźwięk telefonu.
- Słucham ?
- Hermiona ? - zapytał głos po drugiej stronie.
Nie dane było jej jednak odpowiedzieć. Świat zaczął niekontrolowanie wirować, a podłoga uciekała jej spod stóp. Zawroty głowy ustały, by za chwilę powrócić z większym impetem. Nogi powoli przestawały jej słuchać i z każdą chwilą uginały się coraz bardziej. Próbowała przytrzymać się ściany, ale nie było to możliwe. Po chwili zmagań upadła na ziemię.
***
Severus Snape uważał się za  człowieka wyjątkowo cierpliwego takiego, którego byle co nie wyprowadzi z równowagi. Jednak słuchanie nudnego biurokratycznego bełkotu w Magicznym Ośrodku dla Sierot, przechodziło jego wszelkie wyobrażenia. Od ponad dwóch godzin był wręcz molestowany pytaniami, które w gruncie rzeczy w ogóle go nie obchodziły.
- Czy według Pana, Pan Malfoy, jest w stanie zapewnić odpowiednie warunki materialne dziecku ?
- Nie, uważam że 6 tysięcy  tygodniowo to za mało na dziecko. Oczywiście, że tak. Nie przychodziłbym tutaj gdybym inaczej uważał, cymbale. – warknął Snape.
- Panie profesorze, nie jesteśmy na Eliksirach. Zwracam się do Pana z szacunkiem, więc liczę na to samo z Pana strony.
- Anderson, jeśli jeszcze raz zadasz mi jakieś pytanie, to dopilnuje, aby twoja kuzynka nie zdała tych SUMÓW. –  z krzywym uśmieszkiem, przyglądał się blednącej twarzy mężczyzny.
- Czy Pan kiedykolwiek coś załatwił uczciwie ? – zapytał z przerażeniem, nie wierząc w zaradność człowieka, który przed nim siedział.
- Oczywiście, raz mi się zdarzyło. Tylko nie zapomni wyrazić POZYTYWNEJ opinii o Malfoyu i jego narzeczonej.
- Jakżebym inaczej śmiał.
Po chwili wyszedł na korytarz ze swoim typowym grymasem na twarzy, trzymając w ręce papierek. Gdy tylko zauważył go chrześniak, podbiegł do niego i zawisł nad nim przyglądając mu się wyczekująco. Mistrz Eliksirów postanowił podręczyć trochę chłopaka i jak gdyby nigdy nic, wyminął go i poszedł do bufetu. Jednak owy dżentelmen nie dał się wywieźć w pole i szedł za nim krok w  krok, dosłownie depcząc mu po piętach. Szare oczy patrzyły się z błaganiem na świstek w ręce Mistrza.
- Jak tylko spróbujesz zareagować jakimś niekontrolowanym wybuchem emocji, to najpierw stracisz zęby, a później przerobie cię na kocią karmę. – powiedział promiennie Snape, oddając kawałek pergaminu w ręce chłopaka. Ten uważnie go przeczytał, później jeszcze raz i jeszcze i kolejny raz, aż w końcu nie wytrzymał i w przypływie ogromnej radości uścisnął Severusa. Ten stał nie wzruszony jak skała,  po chwili odepchnął dzieciaka od siebie. Wyjął zza szaty kawałek drewna i zamachnął się nim z gracją tuż przy twarzy Draco.
- Tak zdecydowanie lepiej wyglądasz bez zębów. – powiedział  do szczerbatego Malfoya, który uśmiechał się do niego jak skończony idiota.
- Wiem Sevi, ale mina Floriana gdy Cię przytuliłem była tego warta. – przerażony, odziany w czerń mężczyzna gwałtownie się obrócił, spodziewając się ujrzeć swoje drugie nemezis – Floriana, na szczęcie nikt za nim nie stał. Był to chłopak, który od jakiegoś czasu obrał sobie Severusa za obiekt uwielbienia i podziwu, nie przestawał go nękać i gdyby nie to, że dzieciak był cholernie uzdolniony dawno zamknąłby go w Azkabanie.
- Draco spożytkowałbyś ostatnią wolną chwile na przytulanie kogoś bardziej przyjemniejszego niż mnie. Pragnę Ci przypomnieć, że zapłaciłeś kobiecie czekającej przed bufetem za cały dzień. Powinieneś zużytkować chociaż część tych pieniędzy na …
- Yhh… Przestań. Nienawidzę kiedy muszę z Tobą gadać o TAKICH rzeczach. Jest to co najmniej nie właściwe i krępujące. – Blondyn teatralnie wzdrygnął się i spojrzał z obrzydzeniem na starszego czarodzieja.
- Niewinny Dracuś, boi się rozmawiać z wujkiem na tematy se…
- PRZESTAŃ. Jesteś obrzydliwy. Zdecydowanie wole podejście czysto naukowe Hermiony, niż twoje urzeczowienie kobiet. Tak, na takie tematy, można rozmawiać tylko z Hermioną. Przynajmniej mnie rozumie, a nie to co ty.
- Proszę Cię wolisz Hermione? W czym ona Ci pomoże ? W jakiś ckliwych romansikach owszem, ale nie w …. – urażona duma Snape odezwała się.
- Ma większe doświadczenie, niż ty…. -wymsknęło się Draco. Chłopak szybko zakrył usta dłonią i spojrzał przepraszająco na ojca chrzestnego.
- Nie sądzę, jestem zdecydowanie bardziej do przodu niż ona.
- Sevi nie obraź się, ale to ona ma dwójkę dzieci i z tego co wiem to całkiem możliwe że i trzecie w dro…
Snape już miał wymierzyć kąśliwą uwagę, kiedy dotarł do niego sens tych słów. Zdecydowanie był to jeden z najgorszych momentów w jego i tak nie radosnym życiu. Poczuł jak coś ciężkiego opada mu  na żołądek i miażdży go na milion małych kawałeczków, które rozprzestrzeniają się po całym ciele. Wtedy, ten jeden jedyny raz nie potrafił tak łatwo przywdziać maski obojętności. Nie umknęło to oczywiście uwadze Malfoya, jego oczy jakby straciły blask i przybrały odcień zrozumienia.
Hermiona spodziewała się dziecka z Krumem. Jedno zdanie zniszczyło maleńką nadzieje Severusa. Właściwie nigdy nie umiał zidentyfikować tego uczucia, ale kiedy ono znikło zrozumiał. To było coś motywującego do działania, a teraz tego nie miał. Znów coś stracił.
- Severusie, wszystko dobrze ? – zapytał z troską Dracon, kładąc mu rękę na ramieniu.
- Nie. Jedź do swojej córki, ja chce pobyć sam. Wyprzedzając twoje pytanie, trafie do domu – warknął mężczyzna strzepując rękę chrześniaka i patrząc na niego spod kurtyny czarnych włosów.
- Nie przejmuj się, to są tylko głupie domysły. Zresztą Hermi nie jest pewna czy będzie szczęśliwa z Wiktorem…
- Oczywiście, że jest pewna. Mówi tak, bo wszystkie przed ślubem nachodzą takie rozterki.
- Nie powinieneś zostawać sam.
- Wyjdź.
- To nie jest dobry pomysł, zaczniesz rozmyślać i dojdziesz do naprawdę głupich wniosków i znów coś …
-  Zniszczysz. Do kurwy nędzy! Nie jestem jakimś Potterem, że trzeba na mnie chuchać i dmuchać! Zapomnieliście, że jestem pierdolonym Śmierciożercą!
- Wojna się skończyła.
- Oczywiście, że się skończyła. Lecz koniec wojny nie oznacza, że przestałem być Śmierciożercą. Więc jeśli nie chcesz osierocić Erazmy, to masz się przenieść ze swoją troską gdzieś indziej.
Świeżo upieczony ojciec westchnął z bezradności i wyszedł zostawiając Snape samego ze swoimi myślami. Siedział tam jeszcze trochę, aż w końcu zdecydował się aportować do najbliższego baru. Kiedy już się w  takowym znalazł, postawił kolejkę wszystkim obecnym w pomieszczeniu, co przyjęto z oklaskami i ogólną radością, jednak sobie odpuścił. Coś kazało mu się wstrzymać z piciem. Chwile później okazało się, że instynkt go nie zawiódł. Do pubu, czy jak kto woli baru, weszła jakaś niska czarownica. Najpierw skierowała się w stronę ostatnich stolików, jednak gdy spojrzała na ladę, przy, której siedział Severus, postanowiła usiąść koło niego. Na samym początku nie odezwała się, ani słowem, po prostu spoglądała od czasu do czasu uśmiechając się w jego stronę, powoli sącząc swojego wściekle różowego drinka. W pewnym momencie, niby to przypadkiem położyła, wspomniany wcześniej trunek, na ręce biednego Pana Snape. Wszystko wyglądałoby nieupozorowane, gdyby nie to że dziewczyna wybuchła szczerym śmiechem.
- Ojj, Sev. Rozumiem, że masz gorszy dzień i zlewasz wszystko i wszystkich dookoła, ale nie przywitać się ze mną to już jest czyste chamstwo. – odparła, zamiast przeprosin.
Mężczyzna zdziwiony zlustrował ją wzrokiem jeszcze raz, jakby nie mogąc uwierzyć. Niewysoka szatynka, o prostych rozpuszczonych włosach, zielonkawobrązowych oczach i ślicznych lśniących perłowych zębach. Pamiętał bardzo dobrze ten głos, ale osoba, która nim się posługiwała nie mogła być osobą o której myślał.
- Aniela ? – spytał. Uśmiech dziewczyny, a właściwie kobiety, powiększył się.
Pamiętał tą uczennice, jako jedną z najgorszych uczennic w jego karierze. Zawzięta uparta, typowa gryfona, ale nie przynależała do tego domu. Była puchonką, nie pasowała tam i to było widać na pierwszy rzut oka. Zawsze wysportowana, wygadana i lubiana, do tego uczynna i pomocna. Idealna koleżanka z klasy i uczennica do gnębienia, dla takich nauczycieli jak Snape. Jednak jak nie powinien jej lubić, tak wręcz czuł się jej przyjacielem. Wiele razy starał się ją odepchnąć od siebie, ale nic z tego nie wychodziło. Na jakiś czas dawała mu spokój, a potem wracała. Teraz przed nim stała. Jego jedyna lubiana uczennica - dorosła i uśmiechnięta tak  jak zwykle.
- Już się napatrzyłeś ? Boże człowieku idzie się Ciebie wystraszyć. Najpierw ignorujesz, a potem przez 5 minut gapisz się na mnie. Zaraz coś sobie pomyśle.
- Naprawdę sądzisz, iż mój gust tak NISKO upadł ?– zakpił.
- Hahaha. Mega zabawne. Wytykanie niskiego wzrostu, to takie dojrzałe, Sev. – powiedziała oburzona.
- Na pewno nie Tobie przypada rola, upominania mnie co do dojrzałości. Czy nadal oglądasz mugolskie dobranocki ? W końcu rozstrzygnęłaś, która bajka jest lepsza „Krecik” czy „ Tabaluga” ?
- Wiesz, że tak. Doszłam do wniosku, że „ Tabaluga” jest bardziej realistyczny. A co w twoim „kolorowym” życiu w lochach, wychodzisz stamtąd ?
- Widzę, że jesteś naprawdę niedoinformowana. Od trzech lat nie pracuje w Hogwarcie. Teraz zajmuje się przemycaniem dziwek i sprzedażą dzieci. A nie wpadłbym na ten wspaniały pomysł gdyby nie uczniowie, którzy rozsiewają takowe plotki. To niesłychane ile można zawdzięczać dzieciom….

3 komentarze:

  1. Strasznie mi sie podobał ten rozdział. Co prawda chyba nie czytałam poprzedniego i nie do końca wiedziałam o co chodzi (szczególnie w wypadku dzieci i Kruma xd) ale nie przeszkadzało to zbytnio w czytaniu.
    Severus i Draco sa tacy super, jak sa razem! Szczególnie docinki Snape'a sa boskie *.*
    Zaciekawiła mnie ta dziewczyna z baru na koncu. Jest na "ty" z Severusem j jeszcze żyje! Mój Boze, cuda sie zdarzają ^^
    Pozdrawiam, Mała Miss

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda mi Snape'a bo po takim życiu zdecydowanie zasługuje na spokojne życie u boku jakiejś kobiety (czyt Hermiony ;p) a tymczasem wraca ten cały Agron a na drodze jest jeszcze Krum. W sumie bardzo fajnie to wymyslilas, zaintrygowala mnie ta brunetka na końcu. Czekam na nn, weny!
    + mam nowego bloga ze świeżą notką severus-and-hermione.blogspot.com zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  3. Uciekł, zostawił Mionę i dzieci a teraz prywatny lekarz i taaaki troskliwy...no żałosny facet, grrr!
    Uuuh, Snape i nowa znajoma, byleby nie namąciła między naszą dwójką ;3 / http://severhermione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy