Moje kochane z przykrością muszę stwierdzić, że historia powoli dobiega końca. Pozostały mi jeszcze jakieś 2-3 rozdziały nie wliczając w to epilogu. Oczywiście jeśli wyrazicie chęć, to mogę stworzyć w wolnej chwili miniaturkę w której przedstawię w skrócie przebieg relacji Severus&Hermiona przed akcją opowiadania ( jak to się stało, że Mistrz Eliskirów zaczął tolerować wścibską Granger). To by było na tyle, życzę miłego czytania ;)
Rozdział jak na razie nie poprawiony.
Rozdział 15
Jak chcesz to możemy o tym
zapomnieć.
W tamtej
chwili, Hermiona prowadziła wewnętrzny dialog z samą sobą. Jedna część jej
"ja" wyraźnie dawała do zrozumienia, że to co przed chwilą się
wydarzyło było błędem, chwilowym zatraceniem o którym należy zapomnieć, tym bardziej, że jak
wydedukowała Severus'a i Aniele coś łączyło, a ona sama była mężatką od
zaledwie dwudziestu czterech godzin. Z kolei jej drugie "ja"
nalegało, aby choć raz pomyślała o sobie samej, tym bardziej, iż została zdradzona
w tak podły sposób. Ostatecznie nie wiedząc co poczynić, najzwyczajniej w
świecie uśmiechnęła się, ale inaczej, niż do tej pory. W tym uśmiechu błądziła
nutka tajemnicy, skrywana gdzieś w kącikach ust.
- Co ty
tutaj tak właściwie robisz ?
- Byłem
w Mungu u Susan. Magomedyk prosi, abyś skontaktowała się z nim jak najszybciej. Dzwoniłem do Ciebie, ale nie odbierałaś. Draco powiedział, że tu
jesteś.
-
Powiedzieli o co chodzi ?
-
Niewiele, tylko tyle, że jesteś potrzebna w szpitalu.
Niecałe półgodziny później oboje siedzieli
przy łóżku Susan i opowiadali jej śmieszne historie. Oczywiście nie obyło się w
nich bez wrednych ślizgonów i tchórzliwych gryfonów oraz dropsoholików chcących
pokoju na całym świecie i waty cukrowej. Dziewczynka śmiała się w najlepsze,
kiedy historyjka dobiegała ku końcowi, nawet Severus'owi plątał się po twarzy
specyficzny ledwo widoczny uśmieszek. Jednak Hermiona, mimo pozornego uśmiechu,
w oczach nie miała ani kropli radości, raczej żal i lekki smutek.
-
Severusie zostaniesz z nią ? Pójdę poszukać lekarza. - zwróciła się do
przyjaciela.
- Na
pewno nie chcesz, żebym poszedł z Tobą ?
- Nie ma
takiej potrzeby, zaraz wrócę.
Z
mieszanką dziwnych i smutnych myśli ruszyła do salki lekarskiej. Zapukała w
drzwi, przeklinając w duchu swoje mugolskie przyzwyczajenia. Z pomieszczenia
wyszedł krępy mężczyzna o zadziwiająco przyjaznych oczach. Spojrzał na Hermione i
uśmiechnął się delikatnie.
- Dzień
dobry, pani Krum.
- Dzień
dobry, wzywał mnie pan doktorze ?
- Tak.
Proszę usiąść. - powiedział wskazując na jedno z krzeseł stojących na
korytarzu. Te słowa wzbudziły w kobiecie niepokój, wiec dla własnego
bezpieczeństwa usiadła. Tuż obok niej spoczął magomedyk.- Niestety, mimo
szczerych chęci nie mam dobrych wieści. Gdy tylko przyjęliśmy Susan, zabraliśmy
się do pracy. Na samym początku seria skomplikowanych zaklęć, nie przyniosła żadnych rezultatów. Powtórzyliśmy ją kilkakrotnie z nikłym skutkiem. Potem stan
małej pogorszył się więc pozwoliliśmy sobie na działanie bez Pani zgody.
Przeszczep nerki jednorożca i wątroby smoka, nie przyjął się, ku naszej
irytacji. Chwilowo podtrzymujemy ją na eliksirach, ale niestety w końcu się na
nie uodporni. Z tego powodu potrzebny jest mugolski przeczep.
- Ale
jak to ? Przecież to był zwykły wypadek, bez użycia magii.
- Z
przykrością stwierdzam, że się Pani myli. Samochód, który brał udział w wypadku
był pod wpływem zaklęcia. Jesteśmy w trakcie jego identyfikacji, ale to w tej
chwili nie jest ważne. Susan potrzebuje narządów, to naprawdę silnie magicznie
dziecko...
- Susan
jest charłaczką.
- Wiem,
ale nie jestem pewny czy nie jest to zbyt pochopny wniosek. Nawet jeśli, również
czarodzieje bez mocy mają w sobie złoża magii. Podejrzewam jednak, że w tym
przypadku mała potrzebuje więcej czasu na zapoznanie się z nią. W każdym razie,
jeśli wyraża Pani zgodę na przeczep, proszę podpisać. - wcisnął kobiecie w rękę
magiczne pergaminy. Ta bez zastanowienia przyłożyła różdżkę w odpowiednie
miejsce. - Susan została właśnie wpisana
do magicznej, jak i mugolskiej bazy danych.
- Czy
mogę coś dla niej zrobić ?
-
Oczywiście. Najbliższe genetycznie osoby - rodzice, dziadkowie, rodzeństwo, są
potencjalnymi dawcami. Największe prawdopodobieństwo znalezienia podobnego
genetycznie dawcy jest właśnie w rodzinie, ale może Pani zaangażować również
przyjaciół, znajomych im większy wybór tym większe szanse.
-
Dobrze. Zawiadomię wszystkich. A czy ja już mogę ...
-
Oczywiście na paterze pobiorą pani krew. Proszę być dobrej myśli.
Mężczyzna
zostawił Hermione samą, ta jeszcze przez chwile zastanawiała się nad paroma
kwestiami, jednak ostatecznie wstała z krzesła i udała się za wskazówką
magomedyka na parter. Tam bezboleśnie i przy pomocy magii pobrano jej krew i
porównano z krwią Susan. Niemalże od razu zobaczyła, zdziwione spojrzenie
lekarki.
- Mówiła
Pani, że jest matką, tak ?
- Tak.
- Zadziwiające,
niezwykle rzadko się coś takiego zdarza... Miała Pani dużo szczęścia, że
córeczka żyje. Macie Panie sprzeczne grupy krwi, mała ma A+ (od autora:
"+" lub "-" oznaczam współczynnik RH), a pani B-.
- Naprawdę
?
-
Oczywiście, które to było Pani dziecko ?
-
Drugie.
- Tym
bardziej. Konflikt serologiczny, w trakcie rozwoju płodu mogło dojść do
powikłań, a nawet śmierci, ale dzięki
Merlinowy jest pani czarodziejką, choć nawet nam zdarzają się takie przypadki.
Jeśli zamierza mieć Pani więcej dzieci proponuje skonsultować się z lekarzem.
- Nie
sądzę, ale dziękuje za informacje.
Bez
zbędnych uprzejmości, zostawiła pielęgniarkę i poszła do sali w której czekali
na nią Susan i Severus. Gdy tylko przekroczyła próg poczuła na sobie ich czuje
spojrzenia, uśmiechnęła się na tyle szczerze, na ile pozwalała jej zaistniała
sytuacja. W konsekwencji jej uśmiech wyszedł tak sztucznie i nie mrawo, że Snape
postanowił skwitować go cichy prychnięciem. Na całe szczęście Susan była
dzieckiem łatwowiernym, więc w odpowiedzi uśmiechnęła się do matki.
- Jak
się czujesz ?- zaczęła rozmowę, chowając trzęsące się ręce w kieszeni.
- Dobrze
mamo, ale te szwy na plecach strasznie swędzą. A dziadziuś przyjdzie mnie
odwiedzić ?
- Bardzo
możliwe. Kochanie czeka Cię jeszcze jedna operacja, wiesz.
- Będzie
mocno boleć ? Dostane szwy ? Nie lubię
ich.
- Nie.
Obiecuje, że nic Cię nie zaboli. A szwy niestety musisz mieć, myszko. Na razie
się tym nie martw, bo zanim zrobią Ci tą operacje, będzie musiał znaleźć się dawca.
- A kto
to ?
- Taka
osoba, która odda ci swoją wątrobę lub
nerkę.
-Fuu -
dziewczynka zmarszczyła nos, dając do zrozumienia, iż ta wizja niezbyt
przypadła jej do gustu.
- Nie ma
nic w tym z "fuu". To jest naprawdę piękny i odważny gest, bo widzisz
twoje narządy się zepsuły i trzeba je wymienić.
- Tak
jak tata wymieniał z Erickiem witki w miotle ?
-Tak,
kochanie. Gdy kogoś znajdziemy kto nam pomorze, to wszyscy będziemy mu
wdzięczni. Wieszcz co to znaczy ?
- Yymm.-
pokręciła głową i spojrzała na Snape, oczekując od niego pomocy.
- Jakby
Ci to wytłumaczyć... To takie samo uczucie jakie zawsze czujesz gdy ktoś daje
Ci prezent. Kiedy będziesz mieć te nowe narządy to będzie taki prezent.
- Od
kogo ?
-
Właśnie tego nie wiemy. Pan doktor poszuka kogoś kto Ci będzie mógł go dać.
Przez
resztę odwiedzin, na przemian Mistrz Eliksirów z Hermioną, opowiadali małej
pacjentce definicje różnych słów, których dziewczynka nie rozumiała.. Co po
niektóre jednak musieli opuszczać ze względu na młody wiek Susan i kilka
tajemnic państwowych.
-
Severusie, chciałabym Cię o coś poprosić. Czy mógłbyś powiadomić Agrona o
stanie Susan? Ja nie chce mieć z nim nic wspólnego.
-
Rozumiem, postaram się temu zaradzić, ale nie obiecuje. Nie sądzę, aby po
ostatniej sytuacji zdobył się na odwagę by tutaj przyjść. Co do Susan, to jeśli
zechcesz mogę sprawdzić prawdopodobieństwo bycia dla niej dawcą.
-
Naprawdę ? Nie miałam odwagi Cię o to prosić, tak wiele już dla nas zrobiłeś,
ale jeśli faktycznie chcesz to byłabym Ci wdzięczna.
-
Przestań mówić o mnie w ten sposób. Jestem śmierciożercą i nic tego nie zmieni.
- Nie
jesteś nim.
-
Podejrzewam, że nie tylko ja, miałbym takie zamiary. - zmienił temat, a
widząc pytające spojrzenie kobiety wywrócił oczami. - DAWCA, Granger. Mogłaś
nie zauważyć, ale twoje córka, ma zdolność wkradania się w łaski.
Wiadomo
po kim to odziedziczyła.- rzuciła rozbawiona kobieta wychodząc ze szpitala.
Istotnie nie tylko Severusowi, owy fakt rzucił się w oczy. Susan wydawała się
być chodzącym aniołkiem, który podbijał serca wszystkich dookoła niej, ale jak
każde dziecko miewała swoje złe dni.
- Tak...
Agron nie wygląda na takiego, a jednak., bo komu innemu zawdzięczałaby tą
zdolność.
- Ps...
Jestem Ci winna wyjaśnienia. Wtedy kiedy ... - zarumieniła się dziko. - wpadłam
na ciebie, wracałam od Wiktora. Spotkałam tam Agrona, naopowiadał mi strasznych
rzeczy. We dwójkę byli w zmowie, chcieli rozdzielić mnie z dziećmi, rozumiesz ?
Człowiek z którym przez tyle lat mieszkała, mój mąż, chciał mnie wykorzystać.
Tak długo mnie okłamywał, wciskał jakieś bajeczki o pracy. W dodatku to ON był
winny moim atakom. - z początku spokojna wypowiedź, z każdym słowem stawała się
coraz bardziej przejmująca, aż w końcu wydusiła z jej oczu ostatnią łzę.
- Nie
myśl teraz o tym. Dzieciaki potrzebują teraz twojego wsparcia. W dodatku musisz
odebrać Ericka nie może widzieć, że płakałaś.
- Wiem,
ale czasami nie daje rady. Wszystko zaczęło się układać, miało być tak pięknie,
a tu w zaledwie kilka godzin ...
- ...
tracisz wszystko.
Godzinę
później kobieta zabrała się za robienie porządków w domu, ze szczególnym
uwzględnieniem kuchni w której od kilku dni narastały tylko naczynia do
czyszczenia. Na szczęście miała dodatkowe dwie pary rąk do pracy - Ericka i
Alice.
-Hermiona
zostaw to, ja się tym zajmę. Usiądź sobie bo zaraz zemdlejesz, chyba nie chcemy
żeby ataki Ci się nawróciły.
- Alice
nie ma mowy. To mój dom, mój nie ład i moje sprzątanie.
-
Jesteśmy przyjaciółkami czy nie ? Siadaj, widzę , że chcesz pogadać.
-
Pojechałam do szpitala, żeby odwiedzić "męża" ... - kobieta
opowiedziała całą historie przyjaciółce, nie pomijając ukojnej chwili z
Mistrzem Eliksirów.
- CO ?!
CAŁOWALIŚCIE SIĘ !?
-
Ciszej. Jeszcze Erick usłyszy, a wiesz jakie to dociekliwe dziecko.
- Racja,
racja. Przypomina mi się że kilka dni temu, kłóciłyśmy się co do twoich uczuć
dotyczących twojego nietoperzastego.
- Nie
nazywaj go tak.
- I co zrobisz
z tym fantem? Mam nadzieje, że nie będziesz wybierać pomiędzy tym dupkiem, a
Snape'em.
- Nie
mam pomiędzy czym wybierać. Jak tylko zbiorę w sobie odwagę to porozmawiam z
Wiktorem, a Snape ma tą całą Aniele. Swoją drogą umówili się dzisiaj w Dziurawym
Kotle.
- MAMO
!!! TELEFON !
-
Odbierz syneczku. Zaraz przyjdę.
- Może
to on ? - powiedziała Alice uśmiechając się radośnie.
- Odwala
Ci. - rzuciła Hermiona wychodząc z pomieszczenia.
Chwyciła
od syna telefon, a z każdym słowem dochodzącym po drugiej stronie słuchawki,
coraz bardziej bladła. Gdy odłożyła telefon, spuściła się po ścianie i zakryła
twarz w dłoniach.
Tuż
przed nią w akompaniamencie smutnej melodii fortepianu, pojawiła się czarna
koperta ze złotym grafem, a zaraz po niej zwykły pergamin o niebo skromniejszy
niż list. Drżącymi rękoma rozerwała pieczęć Ministerstwa Magii.
20.12.2006 rok.
Ministerstwo Magii,
z ogromnym żalem i przykrością,
zawiadamia Panią Hermione Jean
Krum-Granger
o zgonie Pana Wiktora Kruma w
wieku trzydziestu lat
oraz zawiadamia o Pani udziale w
testamencie nieżyjącego P.Kruma.
Z wyrazami współczucia,
Minister Magii
Kingsley Shacklebolt
(PS-testament znajduje się w załączonym do koperty
liście)
TESTAMETN
Ja niżej podpisany, Wiktor Krum ur. 04.06.1976 roku,
zamieszkały w Bristolu na ul. Cherry Street, pozostając w pełni świadomy i
posiadający pełną zdolność do podejmowania działań ustanawiam niniejszy
testament.
Cały
mój majątek czyli :
mieszkanie w Nowym Jorku na ul. Bleecker Street nr 9
nieruchomość w Londynie na ul. Oxford Street nr 102
nieruchomość w Bristolu na ul. Cherry Street nr 9
oraz
nieruchomość w Warnie na ul. Sliver nr 2
wraz z oszczędnościami :
dwie skrytki w Grengotta o łącznej wartości 60 milionów
galeonów, 43 sykli i 9 kuntów
10 tysięcy funtów
100 tysięcy lwów
przekazuje na rzecz mojej żony Hermiony i jej dwójki dzieci
- Ericka i Susan, których niniejszym powołuje do spadku jako jedynych
spadkobierców.
Proszę Hermione, by kwotę 40 milionów galeonów, przekazała
po równi na rzecz Ericka i Suan Krum-Salianj-Granger, dopiero po ukończeniu
przez nich siedemnastego roku życia.
Zobowiązuje Hermione by nieruchomość w Bułgarii
(nieruchomość w Warnie na ul. Sliver nr 2 ) przekazała moim rodzicom -
Anubisowi i i Penka'ce Krum.
Niniejszym oświadczam, że jest to mój pierwszy testament
nigdy wcześniej nie sporządziłem żadnych oświadczeń w zakresie mojego majątku
na wypadek śmierci.
Wiktor
Krum
Kobieta upuściła oba pergaminy, gdzieś na podłogę. Siedziała chwile w ciszy starając się uporządkować sobie wszystko w głowie. Poczuła maleńką dłoń na swoich włosach, a za chwile ta sama dłoń wręczyła jej kolejny pergamin, o którym Hermiona całkowicie zapomniała. Zbierając w sobie siłę zaczęła go czytać.
19.12.2006 r.
Kochana Hermiono,
czytasz to bo zapewne przed paroma minutami umarłem. Gdy jeszcze żyłem nie miałem odwagi opowiedzieć Ci o tym. Zdawałem sobie sprawę z tego, że mnie nie kochasz i gdy tylko poznasz prawdę odejdziesz. A ja jestem niczym bez Ciebie, jak łodyga bez kwiatu.
W każdym razie - wszyscy żyliście w kłamstwie ; Ty, Susan i Ercik. Kiedy pierwszy raz, po tylu latach Cię spotkałem, na ulicy Pokątnej z dwóją dzieci u boku... na nowo się zakochałem. Wyglądałaś tak zwyczajnie, ale jednak wyjątkowo. Do dziś uśmiecham się gdy wspominam twoje zaskoczenie na mój pierwszy komplement po tylu latach. Przepraszam, że w późniejszych latach było ich tak mało.
Parę dni po tym spotkaniu, poznałem Agrona, wtedy nie miałem pojęcia kim jest. Nasza drużyna potrzebowała silnego zastrzyku gotówki, a owy zaproponował nam przyjaciel Agrona i on sam. Po czasie, kiedy w końcu opowiedziałaś mi o tym co dokładnie działo się w Albanii z orientowałem się kim tak naprawdę jest nowy udziałowiec. Spotkałem się z nim, z zamiarem rozwiązania kontraktu, ale nie udało mi się to. On dobrze wiedział jak ma grać na moich uczuciach. Zaproponował mi układ. Miałem oddać mu dzieci w zamian za Ciebie. Teraz z perspektywy czasu rozumiem jak bardzo egoistycznie się zachowałem. Jestem takim samym potworem jak Agron, niczym się nie różnimy.
Podtruwałem Cię, twoje nagłe napady bólu, były reakcją na truciznę, którą zamieściłem w twoich perfumach Reagowała naprawdę różnie ; raz eliksir Snape ją destabilizował, a raz zabezpieczał, ciągle inaczej. Każdy twój napad miał być szansą dla mnie, Agron zawsze był w pobliżu gotowy do zabrania dzieci. Ale ja nie potrafiłem. Kochałem je i za każdym razem docierało to do mnie co raz mocniej. Widząc Cię w sapazmach bólu chciałem krzyczeć razem z Tobą. Po każdej nieudanej akcji spotykałem się z nim, przez te kilka lat. W końcu miałem dość, powiedziałem mu, że dłużej tak nie mogę, że bez dzieci nie dasz sobie rady, ale on nie dał sobie powiedzieć. Nie mam pojęcia czego on od nich chce, stale powtarza, że je kocha.
Wypadek przez który Susan jest chora, był spowodowany właśnie przez Agrona. Miałem mu oddać dzieci, ale nie potrafiłem. Wpadł w szał, chciał mnie zabić. Rzucił zaklęcie na mercedesa zaparkowanego parę metrów przede mną, ale gdy zobaczył, iż zbliża się do dzieci, zamiast do mnie...
Po chwili czułem na sobie jego różdżkę, a sekundę później straciłem świadomość.
Gdyby nie on... Ja dalej stałbym z boku i patrzył jak giną.
Dzieciaki nic o tym nie wiedza, wyczyściliśmy im pamięć.
Nie mam serca.
Przepraszam,
Wiktor
CZYTAM = KOMENTUJE
O jeny! Świetny rozdział. Wiem, że nie powinnam tak pisać ale cieszę się iż Wiktor umarł. Mam nadzieję że Hermiona będzie z Severusem. Weny Paulina
OdpowiedzUsuń*Wyznanie autora* Nie martw się, ja też ciesze się z tej śmierci :D Nie przepadam za Wiktorem. Ciesze się, że rozdział się podobał. Mam nadzieje, że następny również Ci przypadnie do gustu ;)
UsuńSerdecznie zapraszam na rozdział 16 i dziękuje za Wenę ^^
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo i ja się cieszę, że Krum umarł. XD A jaki spadek zostawił Hermionie! To szlachetne, że Severus chce oddać nerkę, ale ciekwa jestem kto wątrobę! Czyżby... Krum?? No i z pewnością pierwsze "ja" Hermiony powinno się przymknąć. XD
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to już prawie koniec twojego opowiadania. :/ Zdecydowanie jestem za tym, żebyś napisała tą miniaturkę, ale moim zdaniem powinnaś też zastanowić się nad kolejnym opowiadaniem (miałabyś już zapewnionego czytelnika). Już czekam na nn! Buziaki!
PS. zapraszam jeszcze raz na rozdział 3. :)
Ahh entuzjazm z powodu wyczekiwanej przez nas śmierci Wiktora jest powalający. W pierwotnej wersji Wiktor miał przeżyć, ale tak jakoś wyszło ..
UsuńCo do nowego opowiadania to nie musisz się martwić. Nowy pomysł już jest, szablon na bloga się tworzy, a pierwsze rozdziały pozapisywane na kartkach.
Miniaturkę, też napisze skoro jesteś zainteresowana.
Ciesze się z tak wiernych czytelników i już lecę na twojego bloga ;)
Nn już jest i czeka na ocenę, mam nadzieje, że przypadnie ci do gustu ;)
O Matko takiego obrotu akcji się nie spodziewałam. Szok, szczególnie ten list, wzruszył mnie ;o
OdpowiedzUsuńWspółczuję Krumowi ;o zachował się okropnie ale na to nie zasłużył.
Nowy rozdział ;3
To takie cudowne uczucie, kiedy zaskakuje ludzi. Oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. A jeszcze bardziej mnie cieszą słowa, że to co ma wyjść wzruszająco, takie wychodzi.
UsuńNowy rozdział już jest i zaraz lecę nadrabiać zaległości w twoim blogu ;)
JAK TO NIE MA WIĘCEJ?!
OdpowiedzUsuńJestem zaskoczona całą tą sytuacją i wciąż muszę poukładać sobie cały tekst w głowie, bo niektóre rzeczy w poprzednim rozdziale były tak chaotycznie zapisane, że jedynie mogła zgadywać do czego się miały odnosić :D
60 MILIONÓW GALEONÓW?! I on jeszcze pracował? Kto by pracował mając tyle kasy? Za ten spadek to i z 6 pokoleń mogłoby i się wyżyć :DDD
Żałuję, że niedługo będzie już koniec, ale mam nadzieję, że w niedługim czasie od zakończenia rozpoczniesz pisać coś nowego!
Czekam na NN!
Ściskam mocno,
Lizzy <3
Koooooooooochana! Piszę raz jeszcze i to jedno pod drugim, bo oczywiście nie mogłam pomyśleć o tym wcześniej! xx
OdpowiedzUsuńW każdym razie, pomijając fakt, że czekam na dalszy rozdział, to jesteś nominowana do LBA (http://hermionaxseverus.blogspot.com/2014/10/liebster-blog-award.html) i byłabym zachwycona, gdybyś wzięła udział (jak ja wzięłam, to kto nie weźmie)! :D
Nie zawracaj sobie głowy, że moja lista blogów, które chcę nominować nie jest jeszcze zakończona, ale nie mam już pomysłów na mało rozpowszechnionego bloga (jeżeli chcesz się podzielić informacjami, to chętnie je przyjmę! :D) - większość tych, które czytam są skończone, a 3/4 mają dużą oglądalność.
To tyle na razie :DD
Trzymaj się ciepło i niech Wena będzie z Tobą!
Lizzyyyyy ^hakunamatata^
Dziękuje za nominacje i przepraszam, że dopiero teraz odpisuje. To bardzo miłe z twojej strony, że pomyślałaś o mnie.
UsuńCo do rozdziału : Wiktor pracował, ponieważ kochał to co robił. A chyba obie się zgodzimy z tym, iż żadne pieniądze świata nie są w stanie zastąpić poczucia szczęścia i spełnienia.
Owszem rozpocznę pisać coś nowego, ale nie jestem pewna czy będzie to Sevmione, choć z moją miłością do tej pary będzie trudno wygrać. W każdym razie tym razem opowiadanie będzie skupiać się na Severusie ;)
Nowy rozdział już jest i czeka na opinie. Wena się przydała, a mimo twojego " ciepła" siedzę pod kocem i marznę.
O matko ci za horror to teraz Sevmione????? Trochę szkoda dzieci będą smutne . Agata
OdpowiedzUsuńOoo moja imienniczka :D Horrory to moja specjalność. Właśnie o tej :szkodzie dla dzieci, jest w następnym rozdziale, który samotnie wyczekuje komentarzy. Zachęcam do czytania.
UsuńPozdrawiam ;)