sobota, 2 sierpnia 2014

Rozdział 10

Świeżuteńki, wyjęty prosto z Worda rozdzialik :D Mam nadzieje, że się spodoba i jest wystarczająco dynamiczny :D 
Ps - za błędy przepraszam ;3
 
 
ŻYCZĘ MIŁEGO CZYTANIA ;)


Rozdział 10 


Gdy otwarła oczy, przez chwile czuła się jak niewidoma. Cały świat był czarny, potem powoli zaczęły wyłaniać się kontury, a następnie ogrom światła rozjaśnił pomieszczenie. Przy jej łóżku siedział Severus, wpatrywał się w nią i gładził jej policzek, ale gdy zobaczył, iż otwarła oczy od razu odsunął rękę niczym poparzony.
- Wody - wyjąkała. Mężczyzna bez namysłu transmutował jedno z pomarańczy, które stało na szafce, w szklankę wody. Podał ją dziewczynie. Gdy tylko zanurzyła usta w płynie jej skóra nabrała zdrowego odcieniu. Było to dość dziwne zdarzenie, lecz Mistrz Eliksirów nie skomentował tego.
- Co się stało? - spytała i podniosła się tak, by móc wzrokiem dosięgnąć cały pokój. Czuła pod skórą, że coś jest nie tak jak powinno.
- Chyba zemdlałaś, ale to chyba normalne gdy jest się w ciąży. Jak nosiłaś Susan co chwilę mdlałaś więc...
- Jestem w ciąży? Ale jak... Znaczy wiem jak, ale ja nie jestem w ciąży, Severusie. Skąd Ci to przyszło do głowy? - prawie się roześmiała na widok miny starszego czarodzieja. Było to dziwaczne połączenie zaskoczenia z czymś podobnym do uśmiechu.
- Jak to? Przecież Smok mówił, że razem z Krumem...
- Co z Wiktorem? Nie zdążyłam do niego przyjść? - zapytała zdruzgotana tym faktem.
W tamtej chwili czarodziej nie miał pojęcia co powinien jej odpowiedzieć. Nie chciał kłamać, ale też nie chciał załamać. Zastanowił się nad doborem odpowiednich słów, ale Hermionę jeszcze bardziej zdołowała cisza jaka nastąpiła, niż sama zawartość merytoryczna jego słów.
- Nie jest dobrze. Żyje i jest przytomny, ale niezbyt się na tym znam. Nie chcieli mi nic powiedzieć. - skłamał, dobrze wiedział co mieściło się w karcie informacyjnej chorego.
- Co mu jest?
- Nie wiem, przecież Ci tłumacze. - warknął.
- Dobrze, nie denerwuj się. A co z dziećmi, jak się czują ? - zapytała troskliwie.
- Erick jest już w domu, a Susan dostanie dziś wyniki. Jak będę coś wiedział to Ci przekaże.
- Moje biedactwo. Oby to nie było nic poważnego.
- Nie będzie, dopóki nie zamącisz jej w głowie.
- O co Ci chodzi ?
- Po co wezwałaś Agrona? Nie zasługuje na to by oddychać tym samym powietrzem co dzieciaki, a co dopiero nagle pojawiać się w ich życiu!
- Jak możesz myśleć, że go zaprosiłam?! Wezwali go policjanci bez mojej wiedzy, bo jest ich ojcem. Nic na to nie poradzę.
- I musiałaś im mieszać w głowach ? Myślisz, że są tak naiwni, żeby uwierzyć, iż dwóch ojców to nic nadzwyczajnego ?!
- Przestań ! To są MOJE dzieci, będę robić to co uważam dla nich za najlepsze.
- Nie sądzę.
- Miałam je okłamać, kierując się twoją obłąkaną filozofią?! Myślała, że kto jak kto, ale Severus Snape to zrozumie!
- Myliłaś się. To są dzieci...
- Nie twoje.
- DOBRZE O TYM WIEM I NIEMUSISZ MI TEGO DO CHOLERY CO CHWILE PRZYPOMINAĆ!
- NIE DRZYJ SIĘ NA MNIE! Agron jest ich ojcem, ma prawo poznać swoje dzieci, tak samo one go, to jest normalne.
- Nie Granger, to nie jest normalne, że matka chce narazić swoje dzieci na PONOWNE zranienie, tylko dlatego, że zaszalało jej serce.
-JAK ŚMIESZ?! Nic mi nie zaszalało, nienawidzę tego człowieka tak samo jak ty, a nawet bardziej!
-Śmiem twierdzić, że nie myślałaś w tamtej chwili z wystarczającą wydajnością. To są młodzi ludzie, którzy przez takie właśnie "pojawianie się " ojców, mogą mieć poważne komplikacje w psychice. Mogą nie potrafić stworzyć zdrowych rodzin.
- Odezwał się Snape ze swoją zdrową rodziną! Chyba, że o czymś nie wiem i za chwilę wparuje tu twoja żoneczka z dzieckiem na ręce. - jakby na potwierdzenie jej słów, do ich uszu doszedł stukot w drzwi. Hermiona spojrzała na Snape’a jakby pierwszy raz w życiu go widziała, a ten tylko wzruszył ramionami. - Proszę wejść!
- Przepraszam, że przeszkadzam. - w drzwiach stała Aniela z pudełkiem czekoladek i kluczykami od domu Severusa.
- Nie ma sprawy, może Pani wyrzucić tego Pana? - zapytała Hermiona, nie zdając sobie sprawy z tego, że ta brunetka nie jest salową.
- Właściwie to ja chciałam tego Pana pożyczyć na chwilkę. - wypaliła patrząc jak Snape nadal w szoku przygląda się zajściu. - Jestem Aniela Szhramm, koleżanka Severusa. Ma Pani bardzo śliczną i mądrą córkę, takie dziecko to skarb. A tutaj czekoladki, pomyślałam, że to dziwnie przyjść do kogoś w odwiedziny bez niczego.
- Miło mi, przepraszam pomyliłam Panią. – powiedziała, czerwieniąc się na twarzy niczym zdrowy burak. Spojrzała na kobietę, mrugnęła dwa razy, zerknęła na Snape i potem ponownie na kobietę. Nie wiedziała czemu, ale coś w jej środku nagle się zagotowało i zapałała nienawiścią do stojącej przed nią brunetki. - Hermiona Jean Granger, dziękuje, ale nie jadam czekolady. - na potwierdzenie swoich słów podała Anieli z powrotem czekoladki. Severus spojrzał na nią rozbawiony i bez słowa wyjaśnień przepuścił w drzwiach swoją koleżankę.
- Wydaje się być miła. - podsumowała Aniela patrząc na uśmiechającego się paskudnie Snape. - Co się śmiejesz?
- A nic. - odparł tajemniczo. - Zamknęłaś dom? - upewnił się, odbierając od niej klucze.
- Nienawidzę gdy się tak uśmiechasz, to znaczy że albo coś knujesz, albo ktoś trafił Cię zaklęciem.
- Przesadzasz.
- Co teraz mam zrobić z tymi czekoladkami? - zapytała patrząc na różowe pudełko. - Sev, lubisz czekoladę, może je sobie weźmiesz?
- Jem tylko czekoladę z twojego rodzimego państwa, żadna inna mi nie pasuje. Daj ją Susan, ucieszy się.
- Myślisz, że przesadziłam z tą czekoladą ? Nie wiedziałam, że jest ktoś na ziemi kto nie je czekolady. Wyszłam na nachalną. Może ty dasz jej tą czekoladę...?
- Dobra, daj. Spróbuję. - wziął od Anieli pudełko czekoladek i ponownie wszedł do pomieszczenia, by rzucić przez ramie – Czekaj, zaraz wrócę.
Hermiona spojrzała na Severusa Snape’a, oczekując jakichkolwiek wyjaśnień. W końcu nie codziennie zdarzała się okazja, widzieć przyjaciela z kobietą. Ten, jak gdyby nigdy nic, usiadł sobie bezczelnie na miejscu, które wcześniej zajmował z ogromnym uśmiechem na ustach.
- Wytłumaczysz mi to? - zapytała już nie mogąc znieść ciszy jaka zagościła w pokoju.
- Ale o co Ci chodzi? Chcesz tą czekoladę czy nie?
- Hm... twoja dziewczyna, o której mi nie wspomniałeś, wchodzi sobie do pomieszczenia, w którym leże i jakby była moją przyjaciółką przynosi mi prezent. NIE ZNAM TEJ KOBIETY, A ONA DAJE MI PREZENT. - bulwersowała się.
- Spokojnie, chciała być miła, a ty jej wcisnęłaś jakiś kit o tym, że nie jadasz czekolady. Biedaczka się załamała i ryczy mi na korytarzu, gdzie twoja gryfońska dobroć serca? - ironizował.
- Nie mam pojęcia o co ci chodzi . - szła w zaparte przykrywając się pierzyną, tak aby Snape nie zauważył jej czerwieni na policzkach.
- Hermiono, ty KOCHASZ czekoladę. Raz nawet wyjadłaś ją dzieciakom, tłumacząc, że Albus był głodny.
- Jestem na diecie. Doszłam do wniosku, że skoro razem z Draco twierdzicie, iż jestem w ciąży to coś jest na rzeczy. To coś to moja otyłość.
- Ciekawe, w takim razie oddam ją Aniel.
- Aniel?
- Anieli. Była.Tu.Przed.Chwilą.I.Czeka.Na.Korytarzu. Lekarz mówił, że nie masz wstawać bez pomocy z łóżka. TU masz - wziął do ręki pilota. - taki dzwonek, gdy naciśniesz, przyjdą tu pielęgniarki.
- Dobra idź już sobie, a czekoladę zostaw.
- Nie odchudzasz się? - Kobieta spojrzała na niego wilkiem i rzuciła czekoladkami, doprowadzając tym Mistrza Eliksirów do niekontrolowanego śmiechu. - Jak dziecko - mruknął na do widzenia i zostawił ją samą z burzą myśli.
Gdy mężczyzna razem z Anielą wiszącą na jego ramieniu, (kobieta chciał zmusić go w ten sposób do wyznania swoich uczuć i zamiarów dotyczących pewnej gryfonki ) przekroczyli próg oddziału dziecięcego , od razu zauważyli, iż coś jest nie tak jak powinno. Dookoła biegały wystraszone pielęgniarki, zaglądały w każdy kąt i krzyczały coś między sobą. Jedna zaglądała drugiej przez ramie, szukając Merlin wie czego. Zza rogu wyłonił się rozdygotany blondyn, tak samo jak pielęgniarki, zawzięcie przetrząsał, każdy nawet najmniejszy zakamarek. Gdy tylko spostrzegł swojego ojca chrzestnego, zbladł jeszcze bardziej i uśmiechnął się nerwowo, podchodząc do czarodzieja.
- Co się tutaj dzieje?
- Susan... Susan zniknęła. - wydusił z siebie, spuszczając oczy na ziemie.
- Co?! JAK MOGLIŚCIE DO TEGO DOPÓŚCIĆ?!
- Poszedłem tylko do łazienki.- tłumaczył się, patrząc ze skruchą na Mistrza Eliksirów, ten jednak dalej kontynuował swoją trade.
- I zostawiłeś ją samą?! Jesteś nieodpowiedzialny! Nie wiem, jak mogłem pomyśleć że sprostasz temu zadaniu. Na Merlina człowieku, coś ty najlepszego zrobił?! I ERAZMA MA BYĆ PRZY TOBIE BEZPIECZNA?! CHYBA NA GŁOWE UPADŁEŚ! - ostatnie słowa praktycznie wypluł chłopakowi w twarz. Ten spojrzał na niego, zmarszczył brwi i najzwyczajniej w świecie uderzył go w sam środek nosa. Krew, która znalazła się na jego zaciśniętej pięści, po chwili była jedną z wielu już plam na garniturze Mistrza Eliksirów.
- Przestań wiecznie pomiatać ludźmi. - powiedział spokojnie i ruszył dowiedzieć się więcej o postępach w akcji poszukiwawczej.
- Należało Ci się. - powiedziała oburzona zachowaniem przyjaciela Aniela, ale mimo złości na niego podała mu chusteczkę, którą zatamował krwawienie. 


CZYTAM = KOMENTUJE 


7 komentarzy:

  1. Kocham Snape'a, ale tym razem Draco miał racje. Mam nadzieje, że Susan się znajdzie i po prostu zrobiła sobie wycieczkę do Miony albo idioty Kruma. (Wybacz określenie, ale on nawet w filmie działa mi na układ nerwowy.) Oby jej ''ojczulek'' nie miał z tym nic wspólnego. Ja chcę więcej Miony i Severusa!!!!!!
    Oczekująca dalszego rozwoju akcji
    Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojj będzie więcej Miony i Seva obiecuje, tylko dopiero za rozdział albo dwa :D

      Usuń
  2. Aniela działa mi na nerwy. Nawet bardzo ;p Jak Hermiona mogła pomyśleć, że to dziewczyna Severusa?? A co do zaginięcia Susan to ja tam zdecydowanie stoję murem za Sevem! C; Miał rację, że to nieodpowiedzialne ze strony Draco. I mam nadzieję na rozwój wątku Sev-Hermi :))) Weny na kilogramy <3

    OdpowiedzUsuń
  3. O boże to było coś. Dodaj kolejny rozdział błagam;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No więc kolejny rozdział wstawię dzisiaj, tylko nie za bardzo jestem z niego zadowolona ;// Mimo to zachęcam do przeczytania :D

      Usuń
  4. Jak mógł ją zgubić -;-
    Ta zazdrosna Hermiona, bezcenne ;3 /http://severhermione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy