niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 17 cz.1

Troszkę się naczekaliście, ale cóż ostatni rozdział wymagał specjalnego podejścia.W każdym razie postanowiłam podzielić go na dwie części z racji obszerności.

Z okazji zbliżających się świąt pragnę wszystkim czytelnikom złożyć życzenia bożonarodzeniowe. Abyście odpoczęli od obowiązków, odnowili relacje z rodziną, weszli w nowy 2015 rok z uśmiechem i radością, no i oczywiście salonu pełnego prezentów od Gwiazdora/Mikołaja.
https://www.youtube.com/watch?v=PMTu86K-IhI <- piosenka do której tańczy Hermiona ;) 


ROZDZIAŁ 17 cz.I

Hermiona szła pewnym krokiem po błotnistej polanie. W zadziwiająco szybkim tempie znalazła się na skrzyżowaniu dwóch polnych dróg. Idąc po poboczu jednej z nich zachwycała się widokiem rozległych lasów, oświetlonych mocnym światem jej różdżki. Nieczęsto mogła sobie pozwolić na takie udogodnienia, wychodziła z założenia, iż magia wykorzystywana w błahych, codziennych celach była szczytem lenistwa czarodziejów. Z ulgą zauważyła jedną z rozległych rezydencji Malfoy'ów. W obłoconych szpilkach podeszła do ogromnych pozłacanych drzwi, za którymi krył się dom jej przyjaciół.
- Miona !
- Hermiona, Draco. Witaj, przepraszam za spóźnienie.
- Gdzie masz Ericka? - zapytał blond włosy, kiedy odbierał płaszcz od kobiety.
- Został na noc u Agrona. Aktualnie ma mnie za najgorszą matkę na świecie, a jego uważa za wzór godny naśladowania.
- Ah... Nie przejmuj się moim chrześniakiem. Przejdzie mu.
- Nie wątpię w to, ale...
- Co tak gadacie w tym przedpokoju. - doszedł ich oburzony głos Anieli z salonu. Hermiona za wszelką cenę starała się nie ujawniać na twarzy zdziwienia z obecności znajomej Severusa.
- Wejdźmy do środka. Chcieliśmy za tobą czekać ale... - tłumaczył się Draco. Zdawało mu się, iż powodem zdziwienia brązowookiej było to, że zaczęli spotkanie bez niej.
- Nic się nie stało.
Kobieta weszła do pokoju zaraz za gospodarzem. Na krwisto czerwonym dywanie bawiła się magicznymi klockami Erazma. Obok - nad jej bezpieczeństwem - czuwała Alice, która poderwała głowę, gdy tylko usłyszała szczepy rozmów na korytarzu. W pomieszczeniu znajdowały się jeszcze dwie kobiety i trzech mężczyzn. Pierwsza z kobiet była ubrana elegancko, ale i wyzywająco, siedziała przy stole pomiędzy Harrym i Deanem. Ci z kolei wydawali się być tak zaaferowani obecnością koło nich tak urodziwej kobiety, ze nawet nie zwrócili uwagi na Hermionę. Na końcu mebla, praktycznie w kącie, siedział Snape w towarzystwie Anieli. Nie umknął również czarownicy fakt, iż ręka mężczyzny znajdowała się na oparciu krzesła drugiej kobiety. W Hermionie coś się zagotowało, ale skutecznie zdusiła w sobie to denerwujące uczucie. Aniela miała na sobie piękną, czerwoną suknie, której pozazdrościłaby nie jedna czarodziejska gwiazda teatru. Jej towarzysz miał na sobie oczywiście nieśmiertelną czerń, tym razem jednak przełamaną czerwonym krawatem, idealnie pasującym do czerwieni sukienki Anieli.
- Usiądź koło nas, Hermiono !- zawołała Aniela, poklepując miejsce obok siebie. Z początku sparaliżowana określeniem Anieli i Severusa jako jedności oraz z rezerwą, na tyle ukryta pod maską szczęścia, spoczęła na zaproponowanym krześle. Hermiona chcąc zatopić smutki w alkoholu, wyciągnęła rękę w stronę wina. Jednak za nim to zdążyła zrobić na trunku nagle pojawiły się dwie dłonie, tak różne od siebie. Jedna śnieżnobiała z długimi jak patyki palcami, druga mocno opalona, wręcz ciemna.
- Poradzę sobie. -zapewniła Hermiona, ale tylko ręka Snape'a zniknęła. Po chwili jej kieliszek był pełny czerwonego trunku.
- Jak się czuje Susan ? - zapytał Harry, niechętnie spuszczając wzrok z dekoltu jego sąsiadki.
- Dobrze, wczoraj była w domu, a od rana znowu wróciła do szpitala. Odwiedziliśmy ją z Erickiem.
- A gdzie go masz? Erazma cały dzień tylko o nim mówiła. - wtrąciła się Aniela. Powodując tym irytacje u swojej rozmówczyni, która głowiła się nad tym, co kobieta mogła robić w domu Draco już od rana. Wnioski jakie jej się nasuwały ni były miłe, a tym bardziej przyjemne. Wszystkie sprowadzały się do sypialni Severusa, który w końcu też zamieszkiwał rezydencje.
- Został na noc u Agrona - biologicznego ojca.
- Co on robi z tym dupkiem ? - odezwał się mężczyzna z blizną na czole.
- Harry, on - bądź co bądź - jest ich ojcem. Bardzo dobrze się dogadują, a Erick chwilowo uważa nie za okropną matkę. Przeżywa śmierć Wiktora, a ja nie mogę mu pomóc.- czarownica z satysfakcją stwierdziła, że Snape słysząc imię wcześniej wspomnianego mężczyzny, uśmiechnął się w ten "Snape'owski" sposób.
- Może powinniście pójść do psychologa ?- zaproponował Dean.
- Zobaczymy, ale nie mówmy o tym. Jak czuje się twoja żona, czemu nie ma jej z nami ?
- Ciąża daje je popalić, ale mnie też nie oszczędza. Już trzy razy kupowałem w środku nocy lody mandarynkowe i dżem arbuzowy o smaku wiśni. Nie wspominając o tonie ogórków konserwowych, które pożera co wieczór.
- Oj kochany. To ty nie wiesz jakie zachcianki miała Hermion, prawda Severusie ? Chyba z cztery razy chciała skoczyć na bungee, dwa razy zjadła surowego nietoperza no i oczywiście biedną Lole. - wyliczał arystokrata, chcąc sprowokować Hermione.
- Kto to Lola ? - zapytał Dean.
-Kot Severusa. Znaczy, taki przybłęda, który nas śledził na zakupach. Do dzisiaj się dziwie, że nic nie zrobił za to Hermionie. Podejrzewam, że to miał być rodzaj zemsty wobec kotów za incydent na drugim roku.
- Skończmy o kompromitujących mnie ciążach. Nie musisz mówić dalej, Dean zrozumiał.
- A z Susan było gorzej. - zapewniał Draco, pomimo kuksańca w bok.
- Dlatego właśnie cieszę się z tego, że ominie mnie wątpliwa przyjemność zajścia w ciąże. - rzuciła od niechcenia Aniela, patrząc z rozbawieniem na Severusa, który w odpowiedzi leniwie uniósł prawą brew.
- Jeśli masz jakieś stare ciuszki po Ericku, to chętnie byśmy je od ciebie odkupili.
- Jasne. Mam w piwnicy trzy wypchane po brzegi wory.
- Hermiono, poznałaś już Kamilę ? - Draco wskazał ręką na nieznajomą kobietę, która właśnie bawiła się kosmykiem swoich ciemnych włosów. - Razem z Kamilą jesteśmy prawnymi opiekunami Erazmy. -Wtedy w końcu wyjaśnił się głęboki dekolt kobiety i dwudziestocentymetrowe szpilki.
- Miło mi, Hermiona Granger.
- Siemaneczko, Kamisia. - powiedziała żując gumę, tak aby jeszcze bardziej eksponować swoje pełne usta.
- Snape, a tak właściwie, co się stało, że ubrałeś czerwony krawat -zaświergotał Potter patrząc z rozbawieniem na swojego byłego nauczyciela eliksirów.
- Ktoś mi pociął pozostałe, Panie Potter. - mówiąc to rzucił nienawistne spojrzenie Anieli, która w ogóle się nim nie przejęła, w skupieniu pijąc zielony trunek zkieliszka.
- Nie słuchaj go Harry. To wpływ pewnej kobiety. - szepnęła konspiracyjnie, a gdy była pewna, iż nikt nie zwraca już na nią uwagę puściła oczko do Hermiony, tak aby tylko ona je dostrzegła. Ta z kolei zrobiła jakąś dziwaczną minę co nie umknęło uwadze młodemu aurrorowi.
- Hermiona, wiem, że Snape i kobieta, to coś dziwnego, ale twoja mina....
- Nie pozwalacie sobie na za dużo ? Potter może porozmawiamy o twoich kobietach. - Severuss uśmiechnął się diabelnie, a bliznowaty w odpowiedzi zarumienił się dziko mrucząc pod nosem coś o podłościach życia i o winie.
- Harry, chcesz nam coś powiedzieć ? - zapytała rozbawiona Hermiona.
- Która to. - wtrącił się Draco. - Skąd ją znamy ?
- Hogwart. - odpowiedział za mężczyznę Mistrz Eliksirów.
-Cho ?- zaprzeczenie. - Brown ? - kolejne. - Boolstrod ? Johnson ? McDuggall ?
- McGonagall. - zawołał rozbawiony Snape.
- CO ?!
- NIENAWIDZE CIĘ SNAPE. Schlałem się, pomyliłem ją z kuzynką Rona. - tłumaczył się gryfon z każdym słowem jego lica przybierały coraz to ciekawszy odcień czerwieni.
- I co ? - zapytał zaciekawiony Draco, ocierając łzy z oczu.
- Nic.
- Potter nie bądź taki skromny. To była najpiękniejsza chwila w moim życiu. - zapewniał Snape. - Zaraz po tym miłym akcencie, został powalony na ziemie przez Albusa, który w przypływie wigoru, rozwalił mu łuk brwiowy.
- I co było dalej ?
- Razem z Hagridem musieliśmy ich rozdzielić, ale widok wyprowadzonego z równowagi Albusa był naprawdę wspaniały.
- Draco, powinniśmy podać drugie danie. - odezwała się Alice, patrząc wyczekująco na chłopaka.
- Oczywiście. Zostań z gośćmi. Hermiona mi pomorze.
-Draco, tak nie wypada! - rozjuszyła się kobieta, patrząc na mężczyznę miażdżącym spojrzeniem.
- Spokojnie, Alice. Chętnie mu pomogę. Musimy omówić kilka spraw dotyczących promocji firmy na rynku mugolskim.
- I co sądzisz o tej całej Anieli ?- zapytał Draco krojąc na idealnie równe kawałeczki polędwice wołową, która po chwili wylądowała na wzorzystym talerzu.
- Wydaje się być miłą iuczynną dziewczyną. - oparła z niechęcią, wstawiając wodę na herbatę.
-Napewno, ale nie rozumiem czemu Severus ją tu zaprosił.
- Ohh Draco. Gdy dojrzały mężczyzna przyprowadza na kolacje do przyjaciela kobietę ...
- Przecież to dla niego małolata. Skończyła Hogwart trochę wcześniej, niż my, ale to nie zmienia faktu, iż Sev jest dla niej zdecydowanie za stary.
- Przesadzasz. Severus wcale taki stary nie jest. W literaturze wyrażany jest jako wiek mądrości. Maksymalnie dzieli ich trzydzieści lat, to nie tak dużo. Najważniejsze, żeby byli szczęśliwi.
- Ona jest jakaś dziwna. Miła, serdeczna, szczera i uczuciowa, zupełne przeciwieństwo Snape'a. Nie wyjdzie im.
- Była tu od rana ?
- Wczoraj wieczorem razem wrócili.
-No i masz odpowiedź. Severus nie przespałby się z byle kim.
- Dawno nie miał żadnej kobiety, to tylko mężczyzna.
- Nie. Draco, to Severus, on nie podlega czemuś takiemu jak popęd.
- To takie miłe, że rozmawiacie o moim życiu seksualnym, nawet sie nie siląc na zaklęcia wyciszające. Alice kazała was ponaglić i przynieść pieczeń.- powiedział świdrując ich wzrokiem,, tak długo dopóki oboje nie spłonęli rumieńcem.- Jak dzieci. -westchnął Snape, zalewając herbatę wrzątkiem.
-Ja... ja już pójdę. - powiedziała Hermiona zostawiając mężczyzn samych w pomieszczeniu.
Draco uparcie zajmował się zdobieniem pieczeni, ignorując natarczywe spojrzenia Mistrza Eliksirów. - Mógłbyś przestać?
-O co CI chodzi ? - zapytał niewinnie.
- Zachowywać się tak dziwnie.
- To znaczy jak ? - udawał.
- Jakby Hermiona była Ci obojętna. To co wyprawiasz jest straszne, z jej strony to wygląda, tak jakbyś bawił się jej uczuciami.
- Ty i Granger, jesteście ... irytującą częścią mojej codzienności. - zaczął skupiając się na krajobrazie za oknem.
- Severusie, po co mi to mówisz ? Wiem, że masz problemy z wyrażaniem uczuć, więc jeśli ktoś musi to usłyszeć to tylko Hermiona.
- Nie. - uciął rozmowę.
Kilka butelek wina później w pokoju panowała zadziwiająca duszność. W powietrzu unosił się zapach dymu z papierosa oraz drogich trunków alkoholowych. Towarzystwo uległo przerzedzeniu z siedmiu osób zostało zaledwie pięć. O ile leżącego pod stołem , nie przytomnego Harry'ego można było zaliczyć do tego grona.
- Granger, zejdź z tego stołu ! - krzyknął wytrącony z równowagi Snape który jako jedyny był jako tako trzeźwy. Jednak, pomimo próśb kobieta dalej w najlepsze tańczyła na stole do pobudzającej zmysły piosenki, co jakiś czas pozbywając sie części swojego ubioru.
- O Severusie, o co Ci chodzi? Gorąco mi- mówiła niewinnie podając rękę Draco, który postanowił dołączyć do Hermiony i Anieli.
- Malfoy, złaź na dół. Zachowujecie się jak dzieciaki.
- Sevy ! Wyluzuj się ! - zawołała Aniela rzucając w mężczyznę swoją pończochą.
- Jak mam się "wyluzować", kiedy muszę pilnować bandy dzieciaków !
Słyszeliście to ! - krzyknęła oburzona Aniela chwytając tańczących przyjaciół za ręce.
- Co ? - zapytał głupkowato Draco, patrząc rozmytym wzrokiem na kobietę.
- Severus nazwał nas bandom dzieciaków - powtórzyła Aniela. Hermiona i fretka spojrzeli po sobie po czym uśmiechnęli się złowrogo jakby czytając sobie na wzajem w myślach. Blondyn wyszeptał coś na ucho zdezorientowanej Anieli, ta w odpowiedzi wybuchła dzikim śmiechem. Po chwili wyprowadzony z równowagi Mistrz Eliksirów patrzył ze złością na swojego chrześniaka, który przed chwila przykuł go do krzesła liną w różowe jednorożce.
- Czyś ty upadł na łeb ?! Czarujesz pod wpływem, idioto !Mogłeś mnie zabić !
Chłopak, ani trochę nie przejął się zachowaniem starszego mężczyzny. Wręcz przeciwnie na jego twarzy zagościło rozbawienie i jakaś dziwaczna iskierka o której istnieniu nawet nie zauważył jego ojciec chrzestny.
- Czyli Severusie uważasz, że jesteśmy nie dojrzali? A mam Ci udowodnić, że jestem już dużą dziewczynką ? - mówiąc to Hermiona patrzyła mężczyźnie głęboko w oczy, bawiąc się kosmykiem włosów. Snape wydawał się być nie wzruszony, jednak wewnątrz jego głowy starał się za wszelką cenę zgasić ogień pożądania, który powoli obejmował nie tylko jego głowę, ale też niższej partię ciała.
- To jak ? Musisz nas pilnować ? - kontynuowała Hermiona w przypływie odwagi, jaką zawdzięczała alkoholowi, który skutecznie przyćmił jej umysł. Tym razem nie mogła zatopić się w bezdenną czerń oczu swojego przyjaciela, ponieważ ten, najzwyczajniej w świecie zamknął je. Kobieta poczuła jak jej ciało przechodzi nieprzyjemny dreszcz, a zaraz po nim fala złości. - Severusie spójrz na mnie.- poprosiła, a gdy to nie zadziałało szturchnęła go za ramię, ale ten tak jak wcześniej całkowicie to zignorował. Zrozpaczona i pochłonięta marzeniem o zatopieniu się w tych oczach. Usiadła emerytowanemu nauczycielowi na kolanach. Reakcja była natychmiastowa, ujrzała to co chciała, jednak hebanowe tęczówki przecinał ogień. Gryfonka wpatrywała się w nie jak zahipnotyzowana, nie zwracając uwagi na otoczenie.
- Właśnie dodałaś do nalewki z piołunu skrzydło nietoperza.
- Nie zamierzam tylko na tym kończyć. - powiedziała głaszcząc go po policzku.
- Przestań. - zaprotestował odsuwając jej ręce, zupełnie tak jakby świadomość tego co się dzieje była dla niego rażąca.- Powiedziałem nie ! - warknął odpychając ją od siebie, ciut za mocno, gdyż zdezorientowana Hermiona wylądowała na dywanie z głuchym łoskotem. - Przepraszam... - zaczął klękając przy niej.
- Odejdź.- wyszeptała ze złością, odsuwając się od wyciągniętej ręki. W pokoju zaległa cisza, ale brązowooka o jej istnieniu nie zdawała sobie sprawy. Uparcie wpatrywała się w podłogę, zupełnie tak jakby na wzorze dywanu odzwierciedlono jej przyszłość.
- Miona, wszystko w porządku ? - zapytał Draco. Jego głos już nie przypominał bełkotu pijanego mężczyzny, a troskliwy ton przyjaciela, na którego zawsze mogła liczyć i co ważniejsze, na którym nigdy się nie zawiodła. - Chodź pójdziesz się położyć.
- Nie. Wrócę do domu, nie chce wam robić kłopotu.
- Chyba żartujesz. Nie puszczę Cię w takim stanie, samej do sąsiedniego pokoju, a co dopiero do Londynu.
- Przesadzasz. - odparła, ale w głębi ducha dziękowała przyjacielowi za tak wspaniałomyślny plan.
- Chodź Alice już pościeliła Ci w pokoju gościnnym.
- Dziękuje Wam. Cieszę się, że mam takich przyjaciół, naprawdę. Jestem z was taka dumna i ... - drążyła dalej w nagłym przypływie sympatii.

6 komentarzy:

  1. Miarka się przebrała, Snape. ;-) Jak on, do cholery, mógł przespać się z Anielą??! I do tego odepchnąć Hermionę... No, no, Severusie, straciłeś mój respekt. Mam nadzieję, że w drugiej części wszystko potoczy się ku dobremu. : ) Weny życzę i szampańskiego sylwestra! Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahh ten Severus, taki ... nieobliczalny. Zupełnie jak ja. Zanim do końca się obrazisz na Snape'a, proponuje przeczytać cz.II. Obiecuje, że od razu zmienisz zdanie ;^

      Usuń
  2. Kiedy następny ;-;

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne ! <3
    Czekam z niecierpliwością na kolejną część rozdziału! ;)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy